Lubię takie dni jak dzisiejszy. Miałem kilka rzeczy do załatwienia, a że wczoraj nie padało i pogoda zapowiadała się naprawdę sensowna, postanowiłem, że ułatwię (albo raczej uprzyjemnię) sobie dotarcie w te kilka miejsc na rowerze. Już miałem wychodzić, kiedy za oknem pojawił się mało przyjemny widok - śnieg z deszczem. Jak się niedługo później okazało, wcale długo nie padał i w innej sytuacji pewnie bym i tak pojechał, ale wolałem nie kusić losu i nie pomagać mu w załatwieniu sobie jakiegoś sympatycznego choróbska ;) Zawiodłem się trochę, bo naprawdę miałem ochotę sobie pokręcić, nawet jeśli miałoby to być kilkanaście kilometrów na Authorze. Skorzystałem z samochodu, jednak po powrocie zostało mi jeszcze kilka miejsc do objechania. Już nie padało i chociaż wciąż było mokro - ubrałem się bardziej rowerowo i pojechałem. Dziś tylko 3°C, ale nie było to aż tak bardzo odczuwalne (co innego powiedziałby chyba licznik, który na wszystko reagował z pewnym opóźnieniem ;)). W znacznej części dzięki mojej wspaniałej czapeczce, nad którą chyba nigdy nie przestanę się rozpływać ;) Udało mi się dziś załatwić wszystko co było w planie, a przy okazji pojeździłem sobie na rowerze. Czy można chcieć więcej? ;) Wyszło 24 km, a gdyby nie to poranne załamanie pogody, byłoby i 40 km, co na Authorze raczej dawno mi się ostatni raz przytrafiło. Ale nie narzekam już, te 24 km też były smakowite ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz