25 stycznia 2012

Rowerek o poranku

Miałem dziś kolejną okazję żeby w zimowej scenerii skorzystać z Authora. I bardzo mnie to cieszy, bo jeżdżenia ostatnio niewiele, dlatego każde kilka kilometrów jest praktycznie na wagę złota ;) Tym bardziej, odkąd rozwiązałem problem przedniego błotnika i odpowiedniego ubrania do jazdy po mieście. Pobudka o 7 i po załatwieniu jednej rzeczy jazda na rowerku o 8. Chociaż wyszło tylko 14,3 km to i tak się cieszę, bo sympatycznie się jechało. Na termometrze co prawda 0,5°C, ale w czasie jazdy nie było tego aż tak czuć. Myślę, że było mi nawet cieplej niż kaczkom stacjonującym obok Parku Olszyna ;)


Tak jak ostatnio, ścieżki rowerowe były w różnym stanie jeśli chodzi o stopień zaśnieżenia. Pozytywnie zaskoczył mnie odcinek biegnący nad niedawno (niedawno jak niedawno - zaraz minie chyba rok, a o trasie wspominałem też w styczniu 2011) otwartą trasą S8:


Nie dość, że nie było na nim śniegu, to sam jego przebieg mi się podoba. Co prawda często przejeżdżam tą okolicą, ale na rowerze (i nad trasą, bo - jak widać na powyższym zdjęciu - ścieżka i chodnik idą górą i odbijają w lewo) jechałem dziś tędy dopiero pierwszy raz.

Potem było już mniej różowo, co wcale nie oznacza, że mi się nie podobało. Ścieżka rowerowa (chociaż to chyba ciąg pieszo-rowerowy; musicie uwierzyć na słowo, że jest gdzieś tam pod śniegiem ;)) biegnąca wiaduktem nad torami kolejowymi przy Lasku na Kole była całkowicie pokryta twardą warstwą ubitego śniegu, która dodatkowo była posiekana małymi koleinami, dołkami i górkami:


Przez to odczułem, że moje ręce nieco odzwyczaiły się od jazdy w terenie, bo od trzymania kierownicy na tych wertepach zacząłem dość szybko czuć przedramiona. Ale ostatecznie nie było aż tak źle i bez jakiegoś ogromnego wysiłku zdobyłem ów szczyt ;) Potem już bez większych atrakcji (chociaż czy sama jazda rowerem nie jest wystarczającą atrakcją?!? ;)) pomknąłem prosto do domu. Było świetnie. Po powrocie szybki prysznic, drugie śniadanie i dalsze załatwianie rozmaitych spraw, choć niestety już nie na rowerze, bo musiałem wyglądać jak człowiek ;)

Niestety, zapowiadają ochłodzenie i temperatury w nocy sięgające nawet -18°C w nocy. W dzień niby kilka stopni na minusie, ale postaram się tak łatwo nie poddawać i kręcić w miarę możliwości. Chociaż po te kilkanaście kilometrów, byle kontakt z rowerem był. Jeśli to nie wypali, pozostanie kręcenie na rolkach w pokoju ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz