Wczorajszą pogodę z czystym sumieniem można nazwać wiosenną. Bezchmurne niebo i świecące mocno słońce sprawiały, że było naprawdę ciepło - termometr pokazywał niecałe 10°C. Miałem akurat do załatwienia jedną sprawę i przy okazji wpadło troszkę kilometrów.
Dodatnie temperatury, które panują od kilku dni mają jedną wadę - wszystko płynie. Kolejny raz mogłem się więc przekonać się o przeciętnej skuteczności przedniego błotnika. Zdarzały się też co prawda bardziej suche odcinki (ten powyżej już kilkanaście metrów dalej - za zakrętem - pokryty był w całości śniegiem :)), ale dziś po raz pierwszy moim oczom ukazał się niespotykany widok:
A co w nim takiego wyjątkowego? Śnieg jest na chodniku, a nie na ścieżce rowerowej! Albo to cud albo po prostu ktoś odśnieżył niewłaściwy fragment :) Albo pod ścieżką idą akurat jakieś rury... Jak wyglądał ten odcinek w grudniu 2012 można zobaczyć w
tym wpisie. Brak śniegu na ścieżce miał jednak również pewną wadę - rowery przyjmowały postać pieszych, którzy bez większych skrupułów poruszali się po bordowej kostce:
Załatwiłem co miałem załatwić i udałem się w drogę powrotną, starając się omijać bardziej zaśnieżone odcinki. Chociaż rower znowu został zbryzgany solidną dawką brudu to było miło. Mogłaby już naprawdę być wiosna... ;)