Przez jakiś czas zastanawiałem się, czy godzi się w ogóle wstawiać powyższe zdjęcie. A co ono przedstawia? Ano, moją """""skrzynkę""""" na narzędzia. W takim czymś - bo sam już nie wiem jak to lepiej określić - trzymałem swoje rowerowe zabaweczki przez ostatnie kilka lat. Irytowało mnie to niesamowicie, ale w mieszkaniu nie miałem za bardzo miejsca, żeby móc wstawić jakąś skrzynkę z prawdziwego zdarzenia - albo była za mała i niewiele się w niej mieściło, albo była pojemna, ale nie miałem jej gdzie schować. I tak oto przez dłuższy czas trzeba było jakoś znosić taki stan rzeczy, a przy okazji pojawienia się potrzeby nawet najmniejszej regulacji czy robienia czegoś przy rowerze trzeba było przebić się przez gąszcz gratów, wywalając przy okazji na ziemię połowę albo i więcej. A nie tak powinien wyglądać wesoły kuferek rowerowego zboczeńca, nieprawdaż? :)
Wraz z przeprowadzką powiedziałem dość! i postanowiłem zrobić coś z tym chaosem. Kupiłem skrzynkę, przełożyłem wszystko, ułożyłem jak należy i tak oto mają swoje miejsce na ziemi różnej maści klucze, śrubokręty, śruby, podkładki, ściągacze, kombinerki, końcówki linek i pancerzy, nyple, smary, dętki, łatki i cała reszta dziadostwa, która czyni mnie w 95% przypadków niezależnym od serwisów rowerowych (jest też niezastąpiona szczoteczka do zębów!) ;)
Nie jest to specjalna super-pro walizka na narzędzia rowerowe, ale mi jak najbardziej - przynajmniej na razie - wystarcza. Z czasem może wymienię kilka narzędzi, bo czasy świetności mają już niestety za sobą, ale to taki cel drugoplanowy, na razie nie ma aż takiej tragedii. Na chwilę obecną, chciałbym w ogóle móc trochę pojeździć, a z tym - co widać po częstotliwości pojawiania się wpisów szosowych na blogu - ostatnio kiepsko...
Ochotę do jazdy podsyciły we mnie dodatkowo zakończone w niedzielę - a trwające przez ostatni tydzień - Mistrzostwa Świata. Przez najbliższy rok w tęczowej koszulce będzie jeździł Philippe Gilbert. Wygrał zresztą w swoim stylu, po prostu odjeżdżając na finałowym podjeździe (pod Cauberg) i zostawiając wszystkich w tyle :) Należało mu się po trochę słabszym sezonie. Miałem nawet okazję obejrzeć fragment relacji na żywo, co ostatni raz zdarzyło mi się... No, raczej dawno ;) Jazdę indywidualną na czas wygrał Tony Martin.