Przeczytałem przed chwilą na naszosie.pl, że bardzo prawdopodobne jest rozpoczęcie Tour de Pologne 2013 we włoskim Trentino... Zdaję sobie sprawę z tego, że ilość ciekawych
miejsc do ścigania mamy w Polsce ograniczoną, że trzeba się pojawiać na
arenie międzynarodowej, ale prowadzenie za granicą 2 z 7 (+1 dzień
przerwy...) etapów narodowego wyścigu jakoś dziwnie dla mnie wygląda.
Wielkie Toury też startują z innych państw, ale tam jest ok. 20 etapów -
u nas to będzie prawie 30% całego wyścigu, a i TdP Wielkim Tourem nie jest. Może więc powinien on zmienić nazwę z
Tour de Pologne na Tour de 2/3Pologne1/3Italia? ;) Niby to jeszcze nic pewnego, ale... Jakoś mi nie leży ta idea. Wielkie Toury - niech będzie, wyścig zacznie się w innym państwie, a i tak znaczną część etapów kolarze przejeżdżają w państwie tytułowym. Tak naprawdę, w zarysowanej sytuacji słowo start właściwie traci swoje znaczenie. Jeśli wyścig ruszałby np. ze Słowacji i już w trakcie 1. etapu kolarze przekroczyliby polską granicę - okej, niech będzie. Ale jeśli proporcje mają być takie jak przedstawił p. Lang, to cóż - osobiście średnio mi się to podoba. Zobaczymy, jak się dalej sprawy potoczą...
jak tak będzie to nawet nie będzie mi się chciało oglądać :/ tak jak piszesz start w innym państwie ale koniec etapu już u nas ok inaczej sobie tego nie wyobrażam :/
OdpowiedzUsuńZa "goszczenie" etapu płacą chyba miasta-gospodarze. Niewykluczone więc, że chętnych było mało, bo teraz "czasy kryzysu". A z drugiej strony, czy Trentino aż tak bardzo potrzebowałoby promocji...? Nie wiadomo, co ostatecznie z tego wyniknie, ale mi się to osobiście - powiedzmy jako kibicowi - nie podoba. Rok się czeka na wyścig, po czym jest on częściowo organizowany w innym państwie. No ale kolarstwo (i nie tylko) to już chyba od dłuższego czasu w znacznym stopniu biznes. Tylko jak widać - niekoniecznie w Polsce.
OdpowiedzUsuńTeż już jakiś czas temu czytałem o propozycji rozpoczęcia TdP w innym kraju i jestem tego samego zdania co Ty. Ja bym wolał, żeby polski wyścig przejeżdżał przez polskie miasta. Rozumiem, że trasa może zahaczyć o terenu jakiegoś kraju, z którym graniczymy, ale tak ważny etap (pierwszy) tak krótkiego wyścigu powinien być w Polsce.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Właściwie nie spotkałem się jeszcze w Internecie z pozytywną opinią na ten temat. Niewykluczone, że z punktu widzenia organizatora wygląda to inaczej... Nie tylko pierwszy etap będzie za granicą, ale i drugi. No i dodatkowy dzień na transfer do Polski :>
OdpowiedzUsuńTo właśnie się spotkałeś! :D Z punktu widzenia osoby towarzyszącej Kibicowi... mi się to podoba :D będzie bardzo silna motywacja, żeby tam pojechać obejrzeć etap i przy okazji pozwiedzać...:D:D
OdpowiedzUsuńHaha, ale nie uważasz, że to bez sensu jechać do Włoch na Tour DE POLOGNE? :D Już lepiej na całe Giro albo do Paryża na ostatni etap :D Ale to dopiero jak kupimy campera... :D
OdpowiedzUsuńNie no pewnie, zgadzam się ;) Ale szukałam pozytywów ;)
OdpowiedzUsuńDoceniam, owszem, doceniam... :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie porażka z tą trasą włoską... prędzej bym zrozumiał jak by cześć trasy jechała przez Słowację lub Czechy... mam nadzieję że to będzie pierwsza i ostatnia taka trasa bo inaczej niech przestaną to nazywać tour de pologne
OdpowiedzUsuńMa to pewnie jakieś tam swoje uzasadnienie organizacyjno-marketingowe... Zobaczymy, co przyniosą kolejne lata.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w tym roku zabraknie Warszawy na trasie ;)