04 stycznia 2012

Szosa 04-01-2012 (45,96 km)

Dziś też znalazła się chwila na zrobienie parę kilometrów (podobno od jutra ma padać deszcz/śnieg!). Pojechałem sobie w okolice Lipkowa, ale odwrotnie niż zwykle - od strony Starych Babic do ul. Szkolnej i z powrotem drogą 580. Dziś trochę mocniej wiało. Zabawy z pulsometrem ciąg dalszy, więc jeśli komuś się nie chce o tym czytać, to śmiało może sobie odpuścić brnięcie dalej :D Udało mi się dziś pojechać trochę lżej - średni puls tym razem też wysoki, ale lepiej niż wczoraj - 159 BPM. W sumie to jest trochę zaburzony, bo dziś zauważyłem mało fajne zjawisko. Dwa razy pojechałem trochę mocniej (ale już nie w celu osiągnięcia maxa ;)), bo zwróciłem przypadkiem uwagę na to, że powyżej ok. 170 BPM pulsometr gubi sygnał. Albo i nie gubi, ale nie aktualizuje wartości na bieżąco. Przycisnąłem mocniej, wskazanie zatrzymało się na 177, przycisnąłem jeszcze mocniej i jestem pewien, że serducho mocniej waliło, ale wciąż - nawet po odpuszczeniu - na wyświetlaczu było 177 BPM. Potem na chwilę pokazało się 192 (taa... ;)), jakieś 180 czy coś i potem już spadało w miarę systematycznie. Przy drugim większym wysiłku dojechałem chyba do 188 i tu kolejna ciekawostka - po sprawdzeniu największego osiągniętego HR, licznik pokazał 185. Tak więc, albo zdarzają się jakieś zakłócenia, które tak naprawdę nie są zliczane (i nie są uwzględniane przy maksymalnym HR z jazdy, bo i wcześniej było przecież niby te 192, w co osobiście wątpię, bo płuc jeszcze nie wypluwałem ;)) albo pulsometr gubi sygnał i pomiar się na jakiś czas zawiesza. Przed drugą próbą z mocniejszym przyciśnięciem pedałów zatrzymałem się przy strumyku (Struga?) płynącym wzdłuż ul. Fedorowicza i zwilżyłem opaskę :) Przy okazji trochę zmniejszyłem jej obwód. Wydaje mi się, że potem było lepiej i wartości były częściej aktualizowane. Może więc powinienem przed wyjściem spróbować jakoś bardziej ją zmoczyć albo zaopatrzyć się w żel do EKG ;) Popróbuję przy okazji następnej jazdy i postaram się też założyć opaskę nieco ciaśniej, bo obecnie jest to trochę irytujące. Przez te mocniejsze akcenty średni puls wyszedł też trochę większy, bo bezpośrednio po większym wysiłku miałem przez pewien czas ok. 170 BPM. Jednak poza tym nawet udawało mi się trzymać w okolicach 150. Może niska temperatura też robi swoje i przez to serce musi mocniej pracować? Nie wiem. Zauważyłem też jednak, że przy głębszym i spokojniejszym oddechu puls spada. W sumie miałoby to sens ;) Mam jednak jakieś takie głupie przyzwyczajenie czy nawyk, że na oddechu się za bardzo nie skupiam, przez co oddycham raczej często i płytko (na basenie też różnie bywa ze swobodnym oddechem). Serce musi więc szybciej pracować żeby zaopatrzyć mięśnie w tlen no i puls rośnie. Będzie nad czym pracować ;) Kończąc moje pulsowe rozważania chciałbym tylko wspomnieć, że drogowcy wreszcie zabrali się za skrzyżowanie Radiowej i Kaliskiego! Cieszy mnie to bardzo, bo tak jak ostatnio zrobili nową nawierzchnię na tych ulicach, tak skrzyżowanie zostawili krzywe i mało sympatyczne. Bemowo się zmienia i bardzo dobrze! ;) Na koniec pozwolę sobie samemu przyznać Nagrodę Za Przytomność... Na 43 kilometrze zorientowałem się, że całą drogę jechałem z rozpiętym (z odblokowaną dźwignią) przednim hamulcem :D Co prawda jakkolwiek on wtedy hamuje, ale na światłach niedaleko domu zdziwiłem się, dlaczego mogę tak głęboko nacisnąć klamkę skoro ostatnio trochę podkręcałem linkę... No i się wydało ;) Miło było, temperatura jeszcze dziś znośna, zobaczymy jak w kolejnych dniach uda się z rowerowaniem...

2 komentarze:

  1. a może po prostu osiągasz takie parametry, że na tym urządzeniu kończy się skala? ;P
    tb.

    OdpowiedzUsuń