Rozpoczęta wczoraj Volta a Catalunya jest na razie sukcesywnie dominowana przez Michaela Albasiniego z GreenEDGE. Po ucieczce wygrał wczorajszy pierwszy etap, zdobywając ok. minutową przewagę nad rywalami. Dzisiejszy etap też padł jego łupem. Nawet udało mi się obejrzeć kawałek relacji ;) Chociaż muszę przyznać, że oglądałem jednym okiem, a drugim spałem, bo ostatnie dni i dzisiejsza aura spowodowały, że jakoś brakowało mi energii. W wyścigu nie ma bonifikat - gdyby były, Albasini dostałby już parę gratisowych sekund. Jak na razie, ekipa GreenEDGE ładnie sobie radzi - w sobotę Gerrans wygrał Mediolan - San Remo, a dwa z dwóch przejechanych dotąd etapów VaC należały do Albasiniego. Myślę, że jest to spowodowane głównie tym, że jeżdżą na Scottach (swoją drogą, Scott powrócił do zawodowego peletonu po chyba rocznej przerwie)... ;)
Warto też wspomnieć o Polakach, których w Katalonii jedzie aż (aż jak na panujące realia) sześciu: Gołaś (Omega Pharma - QuickStep), Majka (Saxo Bank), Marczyński, Morajko (obaj Vacansoleil-DCM), Szmyd i Paterski (obaj Liquigas). Nie przywykłem jeszcze do takiej liczby naszych reprezentantów w WorldTourze ;) Ale tylko się z tego cieszyć, oby szansę zaistnienia miało jeszcze więcej Polaków. Na uwagę zasługuje jazda Gołasia, który wczoraj dojechał do mety na 20. pozycji i Szmyda, który dzisiejszy etap ukończył na 21. miejscu. Pozostaje tylko czekać, aż nasi będą walczyć o podium w Tour de France... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz