29 sierpnia 2011

Szosa 29-08-2011 (27)

Krótka, wieczorna szoska połączona ze spacerem z M ;) W dzień pisałem pracę, a popołudniu były korki takie, że i tak bym się zbytnio nie najeździł. Tak więc, pozostał wieczór. Właściwie nic specjalnego. Kilka razy dałem wycisk nóżkom, ale bez rewelacji. Z okolic suportu wciąż słychać irytujące pykanie. Przy najbliższej okazji muszę tam zajrzeć. Chyba po prostu zdejmę korbę, a wcześniej rzucę okiem na odległości prowadnika przerzutki od łańcucha i tarcz, chociaż ostatnio przecież wszystko czyściłem i smarowałem. Przypomina mi to dźwięk końcówki linki przerzutkowej uderzającej o ramię korby, ale sprawdzałem odległość i to nie to. Przed dzisiejszą jazdą podniosłem/obróciłem minimalnie kierownicę do góry, dosłownie o jakiś 1° :) Jest troszkę lepiej i właśnie troszkę lepiej miało być. Bo wcześniej nie było źle, ale czasem dłonie nieco bolały. Tak naprawdę powinienem raczej przesunąć minimalnie do góry same klamkomanetki, ale po dzisiejszej jeździe mogę stwierdzić, że jest ok. W dolnym chwycie czy przy jakimś sprincie też.

A wracając do spaceru... M próbowała dziś przejechać parę metrów na szosce :D Niestety, warunki nie były najlepsze, jak i sam rozmiar roweru raczej trochę za duży, ale gratulacje za podjętą próbę i przykro mi, ale teraz nie masz już wyjścia - kupujemy szoskę! :D

Na jutro mam pewien pomysł, mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz