17 sierpnia 2011

Serwisowo z dedykacją ;)

Posiedziałem dziś chwilę przy rowerku M, bo brakowało mu trochę do właściwego funkcjonowania. Przecież to nie do pomyślenia, żeby rower mej Szanownej Ukochanej był technicznie zaniedbany! ;) Bardzo dużo nie było do zrobienia, ale była przynajmniej okazja żeby sobie trochę podłubać. Na pierwszy ogień poszło tylne koło, które nie wiedzieć czemu było mocno skrzywione i to w kilku miejscach. Do tego stopnia, że nie kręciło się swobodnie między klockami (w czasie jazdy nie było tego co prawda czuć, ale słychać i owszem). Zresztą kołem trzeba się było zająć żeby można było potem zajrzeć do przerzutek, które działały praktycznie tak jak chciały, a to w znacznym stopniu mijało się z tym, jak ja chciałbym żeby działały ;) No ale najpierw koło. Albo musiało mu się dostać kilka razy od krawężnika, albo M potajemnie wymyka się w nocy i uskutecznia jakiś hardkorowy downhill ;) Udało mi się doprowadzić je do jako takiego stanu. Co prawda nie miałem do dyspozycji centrownicy i większej ilości czasu (bo czekała mnie dziś długo wyczekiwana wizyta u dentysty ;)), ale jak na warunki domowe wyszło nawet znośnie. Zostało malutkie bicie promieniowe, ale w drugiej osi obręcz jest już wyprostowana. Z ciekawości zajrzałem też do przedniego koła i tam obręcz była tylko minimalnie skrzywiona w jednym miejscu, dzięki czemu z tym poszło szybko i gładko :) Przyszła kolej na przerzutki. Oj, dawno nie bawiłem się trzyblatową korbą ;) Na szczęście zarówno z przednią przerzutką jak i z tylną większych problemów nie było i przynajmniej na stojaku pracują tak jak powinny. W razie co, po jeździe próbnej zrobi się jakieś niewielkie poprawki. No i może M wreszcie przekona się do częstszego korzystania z przerzutek :) Jutro mam w planie wyskoczyć na szoskę. Jednak najpierw chciałbym w końcu (!) wymienić bloki w butach i założyć drugi łańcuch. Noszę się z tym zamiarem (tzn. z wymianą bloków, bo łańcuch dopiero niedawno zakwalifikował się do zmiany na poprzedni) od jakiegoś czasu i ciągle jakoś mi nie po drodze. I chętnie zajrzę też któregoś razu przy okazji do kokpitu w moim Authorze, bo obecne ustawienie jest raczej mało wygodne i nadgarstki dają o sobie znać. Oby nie trzeba było kombinować z pancerzami, bo tego nie lubię ;)

2 komentarze:

  1. No pięknie! Czego się dowiaduję? Że zająłeś się moim rowerkiem, żeby sobie podłubać, a nie żebym miała wygodniej :D no dobra, wiem, że to drugie też ;) "bicie promieniowe"?! :O to nie wsiadam na rower! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie nie, spójrz na to tak - zająłem się nim żeby w czasie jazdy z powodu niedziałających przerzutek lub skrzywionego koła nic Ci się nie stało! ;) Nie martw się, nikt Cię nie będzie bił, żaden promień :D

    OdpowiedzUsuń