Uff, było trochę grzebania, ale chyba było warto ;) Popołudniu skończyłem składanie FORTa, a właściwie wymianę znacznej większości części. Na razie niestety jazdy próbnej jeszcze nie było, ale zapowiada się całkiem ciekawie. Przede wszystkim - praca klamkomanetek. Zmiana przełożenia jest bardziej wyczuwalna, a poza tym dźwignie są dłuższe niż w Tiagrze, o czym już wcześniej pisałem. Wszystko już ładnie ustawione i łańcuch pięknie lata po zębatkach. Przynajmniej na sucho, bo jak wiadomo - w praktyce, pod obciążeniem może być nieco inaczej. Druga sprawa - zdążyłem się już zakochać w dźwięku bębenka w Fulcrumach :D Podobnie jest chyba w piastach Campagnolo (chociaż, o ile się nie mylę, Fulcrum wywodzi się od Campy). Obawiam się troszkę o wytrzymałość nowych kół (z przodu 20 szprych, z tyłu 8+16), ale podobno są solidne. Zobaczymy jak przetrwają konfrontację z polskimi drogami., które łatwym przeciwnikiem nie są.. ;) Jak dotąd, efekt tego całego zamieszania bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że po pierwszej jeździe będę jeszcze bardziej zadowolony. Jest też niestety kilka minusów. Mianowicie, coś mi się nie podoba praca łańcucha na zębatce 11T - przy szybszym kręceniu korbą słychać ciche, ale regularne stukanie. Kaseta jest dobrze przykręcona, ale moją uwagę zwrócił jeden ząb na 12T, który jest leciutko odgięty w stronę najmniejszej, a więc 11T, zębatki. Podejrzewam, że to celowy zabieg Shimano (lepsza zmiana przełożeń?), bo inne zębatki wyglądają podobnie, ale jeśli to o niego ociera łańcuch, to mimo wszystko trochę kiepsko. Wiadomo, że z 11T nie będę jakoś wyjątkowo często korzystał, ale coś mi tu nie gra. A może to przez użycie łańcucha 5701 z kasetą 5600? Chociaż nie sądzę, bo kupiona wcześniej kaseta 5700 11-25T też ma chyba pojedyncze ząbki lekko przekrzywione. Przyjrzę się temu jeszcze jutro. A może w czasie jazdy nie będzie problemów i tylko sobie niepotrzebnie zawracam głowę? Dalej - spinka SRAMa. Łojeja... Żeby to była najłatwiejsza w obsłudze spinka, z którą miałem do czynienia, to nie powiem. Może się trochę rozrusza, ale z kolei słyszałem też, że może być z nią ciężko. No i są już też specjalne szczypce do jej rozpinania. Pytanie tylko po co? skoro spinka powinna chyba być z założenia beznarzędziowa? Rozumiem, że i tak lepsze to niż rozkuwanie łańcucha, ale z drugiej strony... Zobaczymy, może bez tego cuda też da się ją zdjąć (podobno zwykłe kombinerki są popularnym rozwiązaniem - będę musiał sprawdzić przy okazji ;)). Na razie mam, a właściwie moje palce, dość zabawy w zakładanie/zdejmowanie. Najwyżej będzie się czyściło łańcuch bez zdejmowania albo będzie się go zdejmowało rzadziej. A może trzeba było skorzystać z dodatkowego pina od Shimano...? ;) I ostatnia (oby ostatnia ostatnia) rzecz, która nie zachwyca - waga. Nie żebym się spodziewał 7 kg i jakoś strasznie mi na tym zależało, ale od jakiegoś czasu ważę sobie z ciekawości wszystkie graty zakładane do roweru. No a że w tym przypadku do wymiany poszło prawie wszystko (pozostałe części miałem już zważone wcześniej), to skorzystałem z okazji i podliczyłem wszystko. Zamiast obecnej dotąd rozpiski w zaawansowanym edytorze tekstu MS Notatnik ;) wyczarowałem sobie w Excelu śliczną tabelkę z kolejno wymienianymi w rowerze częściami oraz ich wagą. Po zsumowaniu wszystkiego, zakładając brak pomyłek, wyszło... 9,5 kg. Nie powala. Albo właśnie powala ;) Płakać z tego powodu nie będę - wiem przynajmniej, co i jak. Kurczę, gdyby tak zmienić ramę na Scotta S10, to udałoby się zejść poniżej 9 kg... :> Hehe, nie nie - na razie chyba lepiej nie będę się w to pakował. Zdjęć FORTa na razie brak z powodu ciemnicy za oknem. Oczywiście postaram się to wkrótce nadrobić - pewnie kwestia jednego albo dwóch dni. Sam się nie mogę doczekać, hehe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz