Dziś znowu króciutko. Głównie w celu sprawdzenia, czy wczorajsza operacja przyniosła pożądane skutki. Skutki są jak najbardziej pożądane, a nawet lepiej. Napęd znowu pracuje cichutko, nic nie stuka, nie puka ani nie trzeszczy. Pewnie się już nie dowiem, czy przyczyną stukania były pedały czy brudny/słabo dokręcony suport, ale najważniejsze, że znowu jest jak za dobrych czasów nowości rowerka ;) Co więcej, odniosłem wrażenie, że cały napęd jakoś lżej i płynniej chodzi. Chyba, że to pozytywny efekt ostatniej setki i dnia przerwy. Chciałem dziś pojechać E77 w stronę Tarczyna, ale dość szybko postanowiłem zmienić plany. Trochę głupią godzinę wybrałem na jazdę, bo poruszanie się rowerem al. Krakowską ok. 15 jest średnio komfortowe. Będę tam musiał skoczyć w którąś sobotę. Nie było jednak aż tak beznadziejnie, bo nogi bardzo przyjemnie pracowały, dzięki czemu na liczniku dość często widziałem okolice 50 km/h. Sił nie brakowało, skurcze się do mnie nie dobierały, po prostu super. Wiadomo, że przy dłuższym dystansie pewnie już by tak różowo nie było, ale czasem fajnie jest wyskoczyć chociaż na trochę i pojechać szybciej niż zwykle. Hamulce ładnie pracują i nawet tylna przerzutka elegancko się dziś spisywała. Jednak siła (jaka by ona nie była...) w nogach, cichutko pracujący napęd i duża prędkość to coś wspaniałego :) Po zawróceniu tą samą drogą chciałem się przebić gdzieś dalej, ale niestety zaczynały się już robić korki i przyjemna, swobodna jazda była średnio możliwa. Poza tym, na niebie zaczęły się pojawiać złowieszcze chmurki, na które po ostatniej ulewie zacząłem być trochę bardzie wyczulony ;) Po drodze był jeszcze miły akcent - wpuściłem autobus z podporządkowanej, za co kierowca podziękował mi uniesionym kciukiem, na co odpowiedziałem tym samym. Niby nic wielkiego, a jakoś tak miło, biorąc pod uwagę relację między rowerzystami a kierowcami wszelkiej maści ;) I chyba tyle... Naprawdę super się kręciło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz