Powtórka z rozrywki. Kolejne 5 dyszek, a co więcej - o zgrozo - tą samą trasą, co ostatnio ;) Ale co tam. Chciałbym jeszcze przejechać do końca roku 300 km, potem pewnie sobie odpuszczę, bo mam trochę na głowie, a zakończyłbym rok równą liczbą, heh. Niby mam na to 2 miesiące, ale nie wiadomo, jak będzie z pogodą. W miarę możliwości będę pewnie trzaskał do znudzenia te 50 km, bo na dłuższe trasy pogoda już taka sobie, a i w ciągu dnia na więcej nie za bardzo mogę sobie pozwolić. Byleby jeszcze 6 razy wyskoczyć na rower ;) Dziś w sumie nic wyjątkowego. 9°C za oknem i czasem słońce wyglądające zza chmur. Pojechałem bez ochraniaczy na buty, ale nie żałuję. Stopy trochę zmarzły, ale bez przesady. No i dziś zrezygnowałem też z koszulki między potówką a wiatrówką - też było ok. W tamtą stronę jechało się leciutko w okolicach 40 km/h, za to z powrotem już masakra, bo osiągnięcie 30 km/h nie było takie proste. Głównie dało się to odczuć na otwartej przestrzeni, za to między jakimiś zabudowaniami już znacznie lepiej. W drodze powrotnej udało mi się jeszcze spotkać z M, która kolejny raz umożliwiła mi uwiecznienie dla potomnych mej skromnej osoby - dzięki! Tym razem kolekcja jesienna ;) Wiatróweczka jest oczywiście czerwona, a nie hm... malinowa jak widać na zdjęciu:
no no, facet i zna inne kolory niż tylko czerwony czy czarny... :D:D
OdpowiedzUsuńHaha :D To głównie Twoja sprawka - gdyby nie Ty, to pewnie bym znał oprócz czerwonego i czarnego jeszcze zielony i niebieski. A tak to wiem, że sweterek masz malinowy, lakier do paznokci koloru kawy z mlekiem, coś tam jeszcze amarantowe itd. ;> Człowiek się całe życie uczy :D
OdpowiedzUsuń