Ponieważ od pewnego czasu mam kłopoty ze znalezieniem jakiegoś wolniejszego dnia na szosę (ciekaw jestem, czy w tym roku jeszcze wsiądę na Scotta? ;)), staram się mieć jeszcze jakikolwiek kontakt z rowerem za pośrednictwem Authora. Ostatnio naprawdę doceniam, że dojazdy na rowerze w różne miejsca to fajna sprawa. Częściowa w tym zasługa pogody, która umożliwia pedałowanie z miejsca A do B w cywilnych ciuchach bez nadmiernego zgrzania się. Tu kilka kilometrów, tam kilkanaście, do sklepu, na wydział, gdzieś indziej... Dziś np. 25 km w różne miejsca i całkowity dystans przejechany w tym roku rośnie praktycznie sam. Nie są to jakieś wielkie liczby, ale na Authorze od momentu jego odświeżenia przejechałem już chyba trochę ponad stówkę. A i sporo czasu dzięki temu zaoszczędziłem. Pogoda już niestety zdecydowanie jesienna, ale póki jakoś strasznie nie pada i temperatura jest jeszcze w miarę znośna, postaram się to wykorzystać.
PS. Nie wiem dlaczego, ale słowo kokosza działa mi na nerwy... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz