Ciągnąca się od roku 2010 historia z clenbuterolem w organizmie Alberto Contadora wreszcie dobiegła końca. Po przepychankach Hiszpańskiego Związku Kolarskiego, UCI, WADA i CAS skończyło się na dwuletniej dyskwalifikacji Contadora. Z tym, że nie od dnia dzisiejszego. Dyskwalifikacja będzie obowiązywała do 5 sierpnia 2012, gdyż za jej początek przyjęto 7 sierpnia 2010 r. Tak więc, Hiszpan traci m.in. tytuł zwycięzcy Tour de France 2010 (wygrywa zatem Andy Schleck) i Giro d'Italia 2011 (wygrywa Michele Scarponi). Najwięcej kontrowersji wzbudza chyba nie tyle sam wyrok, co całe zamieszanie związane z podjęciem decyzji, czas jaki upłynął do jej ogłoszenia i wsteczna dyskwalifikacja. Aby nie powtarzać treści innych artykułów, kilka linków podsumowujących:
Dzięki Pawle, że wpadłeś. No taki jest dzisiejszy sport. Jak nie wpadniesz na kontroli to zwyciężyłeś. A jak nie bierzesz takich wynalazków to prawie na pewno nie zwyciężysz.
OdpowiedzUsuńJuż sezon rowerowy za pasem. Chciałbym, żeby w Polsce rowery wyparły auta:)
Może cena benzyny to zrobi?
Pozdrawiam rycerze na rowerze
Vojtek na pieszo.
Ależ cała przyjemność po mojej stronie! ;)
UsuńNo niestety - od dawna sport nie jest już sportem w "domyślnym" tego słowa znaczeniu... A szkoda. Chociaż jeśli chodzi o kolarstwo, to odnoszę w pewnym stopniu wrażenie, że od niedawna i tak jest nieco lepiej i poziom jest jakby bardziej wyrównany. Ale może to tylko subiektywne odczucie albo po prostu podświadome marzenie ;)
Co do "roweryzacji" Polski to pewnie, że byłoby fajnie. Na pewno byłoby zdrowiej dla wszystkich. Chociaż pewnie i tak na ścieżkach rowerowych najwięcej byłoby pieszych... ;)
Również dzięki za odwiedziny i pozdrawiam!