Runda honorowa! Honorowa, bo pierwszy (i zapewne ostatni ;)) raz w lutym wsiadłem na szosę. Tak jak ostatnio pogoda była beznadziejna, a wczoraj za oknem sypał jeszcze śnieg, tak dziś Niebiosa okazały się łaskawe dla mojego uzależnienia i od rana świeciło słoneczko, na niebie nie było prawie żadnej chmury, a termometr pokazywał okolice 8°C. Zgadza się - 8 na plusie! :) Po x godzinach spędzonych na trenażerze żal byłoby przepuścić taką okazję, więc czym prędzej zabrałem się do założenia z powrotem normalnej opony na tył i wyszykowania się do wyjścia. Miło było znowu pokręcić sobie na zewnątrz. Chociaż powietrze jeszcze trochę chłodne, to i tak czuć już wiosnę. Mógł przeszkadzać jedynie mocny wiatr, dzięki któremu puls nie był tak niski jak by się chciało ;) Pokręciłem się w moich standardowych okolicach, czyli Stare Babice, Lipków itd. Chciałem sobie też pojechać Traktem Królewskim, ale niestety od czasu mojej ostatniej wizyty na nim niewiele się zmieniło i wciąż prezentuje się wyjątkowo okazale (mało królewsko...), czyli mniej więcej tak:
Co prawda drogi nie wyschły jeszcze w 100%, ale i tak - biorąc pod uwagę wczorajszy śnieg - było całkiem dobrze. Nóżki nawet jakoś się kręciły, chociaż pod koniec zaczął mnie już trochę łapać głód i było nieco słabiej. Ale to w sumie bez różnicy, bo i tak rekordu świata w jeździe godzinnej nie zamierzałem dzisiaj pobić ;) Po prostu było fajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz