28 maja 2011

Powrót Szmyda, zwycięstwo Kiryienki i ślub Gołasia

Dzisiejszy, ostatni etap ze startu wspólnego w Giro d'Italia 2011 okazał się nieco mniej emocjonujący niż można się było spodziewać. Nie znaczy to oczywiście, że zupełnie nic się nie działo. Bardzo pozytywną wiadomością jest to, że dziś znowu (chociaż nie znowu w sensie tegorocznego Giro) mogliśmy oglądać, jak Sylwester Szmyd rozwala peleton na podjeździe (pod Colle delle Finestre). Forza Sylwek! :) Niestety, żeby nie było za dobrze, tak naprawdę wysiłek Szmyda poszedł na marne. Tempo Sylwestra wykończyło chyba przede wszystkim Nibalego, dla którego przecież Sylwek pracował. W samej końcówce było też widać, że Vincenzo jedzie już resztkami sił, przez co po dzisiejszym etapie traci w generalce 54 sekundy do Scarponiego. Jutro co prawda jeszcze czasówka, ale to chyba zbyt duża różnica żeby wywalczyć ostatecznie 2. miejsce. No ale kto wie... Dzisiejszy etap wygrał Vasili Kiryienka z Movistaru. Wytrwale uciekał pod górę i na metę przyjechał z przewagą 4:43 nad drugim dziś Rujano. Wenezuelczyk kolejny raz na tym Giro pokazuje, że radzi sobie naprawdę nieźle. Poniżej zdjęcie dzisiejszego zwycięzcy, które udało mi się zrobić na Tour de Pologne 2009 (jeździł jeszcze w Caisse d'Epargne) :)


Dziś też ślub bierze Michał Gołaś, który w związku z tą okazją opuścił część etapów na swoim pierwszym Giro :) Najlepsze życzenia dla Państwa Młodych, a na mnie kolej przyjdzie za 433 dni :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz