13 maja 2011

Szosa 12-05-2011 (31)

Tak naprawdę to była to tylko taka namiastka prawdziwej szosy ;) Wyszło trochę niespodziewanie, bo dziś miałem mieć dzień przerwy. Wyczyściłem więc tylko rowerek, podregulowałem tylną przerzutkę, bo czasem brakowało jej trochę precyzji i założyłem nowy łańcuch. Na tamtym, o ile dobrze pamiętam, przejechałem jakieś 700 km, więc na tym pewnie też tyle pokręcę. Potem z powrotem pierwszy, znowu drugi i tak w kółko aż do zajechania kasety. Wcześniej zawsze jeździłem na jednym łańcuchu, ale od czasu przesiadki na 105 postanowiłem korzystać z dwóch. Przy okazji - bardzo podoba mi się ten fabryczny smar Shimano. Poprzedni łańcuch jeszcze całkiem cicho pracował i nie był suchy - zdjąłem go głównie ze względu na kilometry. Jest już wyczyszczony i czeka na swój powrót. Ale miało być o szosie... ;) W rowerze skończyłem grzebać ok. 21:30, a że na jutro zapowiadają kiepską pogodę, to pojawił się pomysł żeby chociaż na troszkę wyskoczyć i zmęczyć nogi. Częściowo się udało, częściowo nie. Udało się, bo po krótkim rozkręceniu starałem się cisnąć ile fabryka dała ;) Jakieś sprinty, duża tarcza i dolny chwyt, nawet podjazd pod Spacerową zaliczyłem, heh. Napęd cicho pracował, przerzutka też elegancko, więc naprawdę super się jeździło. Szkoda, że tylko po mieście, ale to już trochę nie ta pora żeby wyskakiwać gdzieś dalej. Cieszę się, bo nogi już znacznie lepiej współpracują z tarczą 53T i kolana się nie odzywają. Wygląda na to, że wreszcie siodełko jest dobrze ustawione (muszę przyznać, że odpowiada mi nawet ten Boplight). Dlaczego napisałem, że częściowo się nie udało? Bo chętnie bym sobie jeszcze pojeździł, a i sił nie brakowało, ale miałem wyznaczony limit czasowy na rower ;) Tak czy inaczej, cieszę się, że sobie chociaż chwilę pojeździłem. Dotleniłem się miejskim powietrzem, więc będzie się dobrze spało... ;)

PS: Tak, data w tytule jest wczorajsza, bo od wczoraj coś się działo z Bloggerem i nie miałem jak zamieścić posta ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz