15 maja 2011

Miały być rolki...

Ze względu na przepiękną pogodę za oknem (kilkanaście stopni i ulewa) pomyślałem, że przecież mogę troszkę pokręcić na rolkach. Co z tego, że jest połowa maja? :) Miałem zamiar się na nich rozgrzać, a potem zrobić trochę przysiadów. Niestety, plan szybko trzeba było zmienić, bo po ruszeniu na trenażerze okazało się, że raczej sobie nie pojeżdżę. Wszystko elegancko trzeszczy, piszczy i wydaje różne inne mało przyjemne odgłosy. Właściwie od początku coś tam było słychać (pisałem o tym kiedyś na forum), ale dzisiejsze efekty dźwiękowe przebiły wszystko. Wytrzymałem jakieś 2 minuty. Zrobiłem niby trochę przysiadów, ale - jak to było w jednym dowcipie - niesmak pozostał. Nie pamiętam, czy była jakaś gwarancja na rolki i czy jest jeszcze ważna. Trochę zresztą nie mam teraz głowy do tego. Może nie trzeba było oszczędzać, tylko kupić jakiegoś TACXa? ;) Bo Roto niestety nie polecam... Może w wolnej chwili zajrzę im do bebechów, ale nie spodziewam się jakiejś rewelacji. Na szczęście idzie lato (a przynajmniej teoretycznie), więc na razie mam nadzieję, że mimo wszystko będzie jeszcze ładna pogoda (no i czas też by się przydał) do jazdy. Podobno ma padać do środy, a od czwartku ma być lepiej. Jaka szkoda, że w czwartek i piątek mam zajęcia... ;)

PS. Hm, to już 3 post dzisiaj. Właściwie żadnych ograniczeń nie ma, więc postaram się nie przejmować - załóżmy, że po prostu było o czym pisać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz