Długi weekend się skończył i trzeba jakoś wrócić do codzienności. Co jak co, ale w te cztery dni pogoda dopisała i udało się ją całkiem przyjemnie wykorzystać. Odpoczęliśmy trochę na działce, a i miałem okazję wyskoczyć na okoliczne (tj. między Wyszkowem a Łochowem) asfalty w sobotę i niedzielę. Chociaż może nie ma tam mnóstwa szosowych tras to ze względów, nazwijmy to, sentymentalnych (chociażby ze względu na pamiętną wycieczkę do Treblinki, kiedy zamiast 60 przejechałem 160 kilometrów... ;)), bardzo lubię te tereny.
Chciałem przejechać jakieś 70, 80 kilometrów. Popatrzyłem trochę na mapę i stanęło na pętli Wyszków - Pułtusk - Obryte - Rząśnik - Porządzie - Wyszków. Kiedyś jechałem rowerem DW618 (Wyszków - Pułtusk) i pamiętałem, że nadaje się ona nawierzchniowo na szosę. Nie wiedziałem jednak czego się dokładnie spodziewać po nawierzchni drogi prowadzącej przez wspomniane wioski. Miałem cichą nadzieję, że środki unijne dotarły również tam i będę mógł jechać gładkim jak stół asfaltem ;)
Droga do Wyszkowa minęła całkiem nieźle - ruch był niewielki, więc i fragment DK62 udało mi się przejechać w jednym kawałku. Na moście nad Bugiem zrobił się korek do Ronda Mieczkowskiego, ale na szczęście potem było już luźno i ani się obejrzałem a wyjechałem z Wyszkowa.
DW618 nie jest może wymarzoną drogą do jazdy szosówką, bo jest tylko jeden pas w każdą stronę i nie ma pobocza, ale przynajmniej asfalt jest równy. Jechało mi się naprawdę dobrze, a to za sprawą solidnego wiatru w plecy. DW618 jest leciutko pofałdowana i w zależności od nachylenia trzymałem na niej 35 - 45 km/h. I tak, niesiony wiatrem ;) dotarłem w godzinę z działki do Pułtuska:
Przed mostem nad Narwią skręciłem w prawo w ul. Tartaczną i skierowałem się na Rząśnik. Moje obawy co do jakości nawierzchni zostały szybko rozwiane i sen o unijnych asfaltach się spełnił ;) Cały odcinek od Pułtuska do Porządzia jest naprawdę bardzo przyjemny.
Oczywiście gdyby ta droga nie miała wad, byłoby zbyt pięknie... :) Chociaż może nie tyle sama droga, co okoliczności - tak jak w stronę Pułtuska wiatr wiał mi w plecy, tak z powrotem jechałem pod wiatr. Pod silny i porywisty Wiatr ;) Prędkość spadła do około 30 km/h, a zdarzało się, że jechałem jeszcze wolniej. Otwarte przestrzenie robiły swoje. Poza tym, kolejnym utrudnieniem była temperatura - w sobotę było w cieniu 27°C. W słońcu pewnie sporo powyżej 30°C, a na dodatek jechałem mniej więcej w południe (tak wyszło ;)). Tak jak w stronę Pułtuska leciało mi się bardzo przyjemnie, tak teraz musiałem się trochę namęczyć. Cóż, uroki szosy - na szosie wieje. Kropka :)
Mimo tych drobnych utrudnień dotarłem z powrotem do Wyszkowa. Przejazd przez miasto znowu nie trwał długo i po chwili przejeżdżałem już nad Bugiem. Nogi po drodze trochę odpoczęły i od Wyszkowa jechałem już nieco szybciej. Przejechałem nad trasą S8 i skierowałem się w stronę działki.
Temperatura i wiatr w drodze powrotnej dały mi się we znaki, ale i tak będę ten wyjazd pozytywnie wspominał. Powiedzmy, że była to całkiem przyjemna odskocznia od standardowego Leszna czy Czosnowa ;) Trasa między Pułtuskiem a Porządziem sprawdzona i pewnie jeszcze kiedyś na nią wrócę będąc w okolicy.
Tyle o sobocie. O niedzieli parę słów pojawi się wkrótce :)
Tyle o sobocie. O niedzieli parę słów pojawi się wkrótce :)
Byłem całkiem niedawno w Pułtusku, bo wracałem z Przasnysza.
OdpowiedzUsuńW Przasnyszu byłem ostatnio przejazdem (samochodem), a przy poprzedniej okazji zahaczyłem o Krossa (http://pawelkepien.blogspot.com/2011/05/z-krotka-wizyta-w-przasnyszu.html) :) Niestety tylko z zewnątrz...
UsuńPozdrawiam :)
Również widziałem Krossa na zewnątrz.
Usuń