09 grudnia 2013

Nowe graty do Authora - budżetowo

Pisząc o jeździe na moim poczciwym Authorze (w wersji komunikacyjno-rekreacyjnej), niejednokrotnie wspominałem, że coś mi nie pasuje w ustawieniach, jest mi niewygodnie itd. Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem wymiany kilku części, ale jakoś nie mogłem się za to konkretnie zabrać. Z założenia miały one być budżetowe, bez zbędnych fajerwerków, kosmicznych cen i przywiązywania wagi do wagi ;) Wyszło trochę spontanicznie, bo przy okazji sobotnich zakupów do domu, wskoczyłem na moment do rowerowego i po dziesięciu minutach wyszedłem z prawie wszystkimi częściami, których potrzebowałem:


  • No-name'owa kierownica aluminiowa z minimalnym gięciem, szerokość 560 mm - prostsza i nieco węższa niż obecna 590 mm.
  • Sztyca Zoom ø27,2 mm, 400 mm długości - dotychczasowa sztyca Boplighta nie miała setbacku, przez co nawet z zamontowanym mocno z tyłu siodełkiem siedziałem za bardzo z przodu i praktycznie po każdej jeździe bolały mnie kolana. Mam nadzieję, że nie będę żałował mocowania na jedną śrubę... ;)
  • Mostek Zoom 90 mm i bodajże 12° (zamiast obecnych 6°) - żeby nieco bardziej się wyprostować.
  • Chwyty AGR-600 Authora - dotychczasowe AGR-R192 wrzynały mi się dłonie, a tak jak na szosie, jeżdżę bez rękawiczek.
  • Linka przerzutkowa i hamulcowa - komentarz zbędny ;)

Części nie ważyłem nawet z czystej ciekawości. Obstawiam jednak, że niejeden czołg by się ich nie powstydził, ale jak wspomniałem, nie o wagę w tym przypadku chodziło.

W planach jest jeszcze zmiana opon najprawdopodobniej na semi-slicki. Teraz mam założone jakieś slicki Kendy i czasami jednak troszkę bieżnika by się przydało. W sklepie jednak nic mi w pełni nie podpasowało, więc pewnie skorzystam z oferty sklepu, o którym już wkrótce będzie głośno w całym Internecie... ;)

Noszę się też od jakiegoś czasu z wymianą kół, zapewne również na coś budżetowego. O obecne zaczynam się już coraz bardziej obawiać - mają spore luzy na piastach (bieżnie są już zużyte i mają trochę wżerów), a i obręcze wyglądają już na nieźle starte. Z tym jednak pewnie się jeszcze chwilkę wstrzymam.

Mam nadzieję, że te drobne zmiany wpłyną pozytywnie na komfort jazdy na Authorze i będę wówczas jeszcze chętniej na nim śmigał - zarówno komunikacyjnie jak i podczas spokojnych, leśnych przejażdżek z żoną ;)

4 komentarze:

  1. Heja!
    A nie myślałeś o jakiś chwytach ergonomicznych? Spłaszczanych? Czemu jeździsz typowo po włosku (bez rękawiczek)?:)

    Pozdrawiam, R.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czołem! :)

    Szczerze mówiąc - nie. Wcześniej (tj. przed założeniem na kierownicę AGR-R192) miałem inne chwyty (standardowe, nie ergonomiczne) i w nich również jeździłem bez rękawiczek. Wówczas problemu z bolącymi dłońmi nie było, więc może dlatego nie rozważałem zakupu ergonomicznych... Tak czy inaczej, dzięki za sugestię.

    Od dłuższego czasu na szosę również nie zakładam rękawiczek. Początkowo jeździłem w starych ("z czasów" MTB), ale wkładki były w nich tak rozmieszczone, że na szosie dłonie bardziej mnie w nich bolały niż bez nich. Zrezygnowałem więc z rękawiczek, nie szukałem potem innych i tak mi już zostało do dziś. Przy czym dopiero z Twojego komentarza dowiedziałem się, że to "po włosku", dzięki! ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. W zasadzie to sam sobie tak wymyśliłem, że "po włosku". Jak byłem na włoskich przełęczach asfaltowych to każden jeden bez rękawiczek jeździł. Śmiałem się z kumplem wtedy, że nie chcą mieć "odpalonej" od słońca opalenizny rowerowej na dłoniach.:) I tak już zostało...

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha, myślałem, że ominęło mnie jakieś "oficjalne" określenie ;) Rowerowa opalenizna to już nieco inny aspekt, ale jakże charakterystyczny dla wielbicieli dwóch kółek... :)

    OdpowiedzUsuń