Jesień, cholera... ;) Można sobie planować wyjście na szosę, a pogoda i tak zrobi swoje i skutecznie pokrzyżuje ambitne plany :) Chciałem dziś przejechać w końcu trochę więcej niż marne-mniej-niż-pięćdziesiąt-kilometrów, ale z tzw. względów organizacyjnych udało mi się wyskoczyć dopiero po 17. Wcześniej pogoda była całkiem niezła, ale długo się nią nie nacieszyłem. Tak naprawdę, już w Starych Babicach zaczęło się robić niewesoło:
Jak zwykle optymistycznie, założyłem że nie będzie padać. No cóż... Źle założyłem ;) Jadąc dalej w stronę Leszna, ciemnych chmur było coraz więcej i zacząłem się zastanawiać, kiedy zacznie padać i jak bardzo zmoknę.
Właściwie długo nie musiałem czekać. Zaczęło kropić w okolicach Koczarg Nowych. Przez chwilę kręciłem jeszcze dalej, ale w końcu doszedłem do wniosku, że nic dobrego z tego nie wyjdzie ;) W Wierzbinie odbiłem w prawo w Królewicza Jakuba i Traktem Królewskim pojechałem z powrotem już w deszczu. Skubany odpowiednio mnie zmotywował i tempo było naprawdę przyjemne ;) Po dotarciu z powrotem do drogi 580 przez Lipków, przez chwilę nawet z powrotem ruszyłem w stronę Leszna, bo odniosłem wrażenie, że deszcz jest coraz mniejszy. Miałem nadzieję, że przestanie padać całkowicie. No i po raz drugi dzisiejszego dnia pomyliłem się co do pogody - tak naprawdę, deszcz zaczął padać coraz bardziej :)
Parę minut później byłem już przemoczony do suchej nitki, w butach wesoło chlupała sobie woda (piąty raz byłem na rowerze w nowych butach i już dwa razy zdążyły zmoknąć, przy czym dziś wręcz całkowicie przemokły... ;)) i było ciemno jakby był środek nocy. Jedynym pozytywnym aspektem było to, że naprawdę dobrze mi się kręciło. Czasami jednak robiło się niezbyt wesoło, bo światło odbijające się od mokrego asfaltu w połączeniu z mokrymi okularami i ok. 40 km/h na liczniku sprawiało, że zauważenie jakichś nierówności czy innych cudów na drodze nie zawsze było proste. Do domu dotarłem jednak w jednym - aczkolwiek mokrym - kawałku :)
Rower przeszedł gruntowne suszenie, czyszczenie i smarowanie. To w sumie drugi pozytywny aspekt ;) Szkoda, że akurat teraz złapał mnie deszcz, bo ciekaw byłem po ilu kilometrach suchej jazdy łańcuch nasmarowany Rohloffem zacznie piszczeć. Jak na razie miał na koncie bodajże trochę ponad trzysta i ciągle cichutko pracował.
Jutro ma być podobno ładnie, tzn. ma nie padać. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie, bo trzeba nadrobić stracone kilometry ;) O ile buty wyschną...
I chyba znów się mijaliśmy dziś 29.IX.13 koło 14 w okolicach Leszna, ja wracałem Ty leciałeś w stronę Leszna. Miałem zawrócić, ale było mi tak zimno, a musiałbym znów lecieć pod wiatr. Widziałem czerwoną koszulkę drużyny szpiku.
OdpowiedzUsuńHeh, wygląda na to, że to faktycznie byłem ja :) Pamiętam, że machnąłem, ale akurat wyprzedzały Cię chyba 2 samochody, więc nie zdążyłem do końca zorientować się co i jak. Chyba, że z Tobą spotkałem się w nieco innym momencie, a mijałem dziś 3 innych szosowców ;)
OdpowiedzUsuńDo następnego! Mam nadzieję, że pomimo przemarznięcia dotarłeś szczęśliwie do domu :)
Pozdrowienia!
Machnęliśmy sobie i tylko zdążyłem zobaczyć koszulkę :)
OdpowiedzUsuńŻeby było cieplej to bym zawrócił, ale już myślałem, żeby być w domu, a z Leszna jeszcze spory kawałek. Dojechałem nawet z dobrym tempem i od razu pod gorący prysznic i gorący obiad.
Mam nadzieję, że będzie jeszcze trochę pogody powyżej 15 stopni.
Fajnie, że jeździsz i znów piszesz . Pozdrawiam!
Z aktualności z regionu: Nie długo maję otworzyć Sienkiewicza w Babicach (ta co leci od kościoła w Babicach w stronę Lipkowa) i będzie tam nowy asfalt (czyli od Babic do Mariewa, będzie można jechać omijając 580 po całkiem dobrym asfalcie).
Spoko, ciągle mam nadzieję, że któregoś pięknego dnia wyjdzie w końcu tak, że będziemy jechali w tym samym kierunku (pewnie do Leszna :D). Trochę wyższych temperatur faktycznie by się przydało. Albo żeby chociaż nie padało, wtedy można jakoś nadrobić ciuchami ;)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie, fajnie że chce Ci się tu jeszcze zaglądać ;)
Dzięki za informację. Natknąłem się jakiś czas temu na te roboty i odbiłem wtedy w Izabelińską. Byłoby fajnie, gdyby zrobili w końcu ten odcinek, bo wcześniej bardzo często tamtędy jeździłem, a nawierzchnia faktycznie pozostawiała sporo do życzenia... Trzymajmy zatem kciuki :)
Pozdrawiam!