30 września 2013

Szosa 30-09-2013 (52,61 km)

Szosa trzeci dzień z rzędu to coś nietypowego w moim przypadku ;) Tak się jednak złożyło, że i dziś mogłem na trochę wyskoczyć. Co prawda dopiero po powrocie z pracy, kiedy było już kompletnie ciemno, ale lepiej tak niż wcale. Termometr pokazywał całe 7°C, ale na szczęście szybko się rozruszałem i nie było tak źle. Nie ma zresztą co narzekać na temperaturę, bywało znacznie gorzej :) Tak naprawdę, od samego początku jechało mi się rewelacyjnie. Może to zasługa tylko wczorajszych siedmiu dyszek, a może po prostu tego, że miałem ostatnio troszkę częstszy kontakt z rowerem i zdążyłem wpaść w jakikolwiek rytm.

Ponieważ chciałem wrócić do domu na określoną godzinę, narzuciłem sobie od początku mocne (tak tak, jak dla kogo... ;)) tempo. W niecałe pół godziny dojechałem do ronda w Zaborowie, kolejne pół godziny później byłem z powrotem w Warszawie. Na liczniku trochę ponad 30 km, dokręciłem kolejne 10 po okolicy, ale było mi ciągle mało :) więc nie myśląc zbyt wiele wróciłem na drogę 580 - w mieście jest za dużo świateł, na których trzeba się co chwilę zatrzymywać ;) Na rondzie w Babicach Nowych odbiłem sobie w stronę kościoła i w prawo w Hubala-Dobrzańskiego kierując się już ostatecznie w stronę domu.

Przez cały dzisiejszy dystans nogi naprawdę solidnie pracowały, przy czym nie odczułem żadnych problemów z kolanami. Bloków nie będę więc ruszał, bo bardzo pasuje mi obecne ustawienie. Czuć, że każdy mięsień pracuje tak jak powinien, jest fajnie.

Zdjęć dziś żadnych nie zrobiłem, dziś był non-stop ogień! ;) Pomijając to, że kolejne zdjęcia latarni na tle całkowitych ciemności nie byłyby chyba jakoś wyjątkowo urzekające... ;)

Naprawdę jestem zadowolony z dzisiejszej jazdy. To oczywiście ciągle mocno amatorskie prędkości, ale biorąc pod uwagę to, ile od pewnego czasu jeżdżę, dla mnie jest ok. Dziś właściwie cały czas jechałem w okolicach 35 km/h. Chociaż nie przykładam aż takiej wagi do średniej prędkości, bo to chyba niekoniecznie najlepszy wskaźnik wytrenowania, to dziś wyszły równiutkie 32 km/h. I pomyśleć, że kiedyś byłem w stanie wykręcić tyle na 100 km... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz