29 września 2013

Szosa 29-09-2013 (72,22 km)

Po wczorajszym deszczu, dziś pogoda postanowiła się zrehabilitować i była po prostu rewelacyjna - niecałe 15°C i piękne słońce. Buty zdążyły na szczęście wyschnąć, więc szkoda byłoby nie wykorzystać takiej okazji. Wyczyszczone i nasmarowane graty w rowerze pracowały elegancko i jechało mi się naprawdę dobrze, więc może żeby zbytnio nie przeciągać, dziś będzie więcej zdjęć niż typowego przynudzania.

Pojechałem w kierunku Leszna (niespodzianka... ;)), z tym że dla jakiegokolwiek urozmaicenia odbiłem przed Borzęcinem na drogę 718 do Umiastowa. Tam z kolei w prawo na Pilaszków.


Kiedyś kilka razy jechałem tą drogą, jednak - o ile dobrze pamiętam - do częstszych powrotów w tamte okolice zniechęciła mnie kiepska nawierzchnia. Jak się okazało, niewiele się niestety zmieniło, bo fragment odcinka między Pogroszewem a Pilaszkowem jest naprawdę marny:


Potem jest już na szczęście lepiej i jedzie się całkiem miło...




Na drogę 580 wróciłem w Zaborowie i stamtąd standardowo już skierowałem się w stronę Leszna (jak się potem okazało, minąłem po drodze jednego z moich Najwierniejszych Czytelników ;)). Dojechałem do Kampinosu, na tamtejszej stacji benzynowej zaopatrzyłem się w jakieś drobne jedzenie (bo jednak trochę za mało pożarłem przed wyjściem) i zawróciłem.


Tak jak wczoraj w Wierzbinie złapał mnie deszcz, tak dziś przejeżdżając tamtędy niebo zasnuło się chmurami.


Chyba zacznę omijać tamte okolice... ;) Na szczęście dzisiaj nie spadła ani jedna kropla deszczu i po powrocie do domu nie musiałem suszyć wszystkiego od nowa. Bloki wyglądają na dobrze ustawione. Bolą mięśnie, a nie kolana. I o to chodzi :)

Na koniec jeszcze lekka zmiana tematu - dziś zawodowcy walczyli o tytuł Mistrza Świata (ze startu wspólnego), jednak zamiast siedzieć przed telewizorem wolałem pójść pokręcić osobiście. Od dziś aż do przyszłorocznych MŚ w tęczowej koszulce będzie jeździł Rui Costa. Tak jak mi wczoraj, tak dziś na trasie MŚ pogoda nie dopisała. Z tą niewielką różnicą, że ja jechałem 20 km w deszczu, a zawodowcy ponad dziesięć razy tyle. No ale to zawodowcy... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz