12 stycznia 2014

Honorowe krwiodawstwo - pierwszy raz

Tym razem wpis będzie nie do końca rowerowy. W piątek udało mi się jednakże zrealizować jedno z noworocznych postanowień, a mianowicie oddałem po raz pierwszy krew. Tak jak pisałem, zbierałem się już do tego od pewnego czasu. Jak to jednak przy okazji Nowego Roku bywa, motywacja była dodatkowo zwiększona. W pracy mogłem sobie pozwolić na dzień nieobecności, więc stwierdziłem, że nie ma co zwlekać. Jest okazja - trzeba korzystać.

Chociaż informacje o przebiegu całego procesu oddania krwi zawarte na stronie Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie są przystępnie przedstawione, napiszę może w kilku zdaniach o swojej pierwszej wizycie.

Na samym początku pojawiła się lekka zagwozdka, bo okazało się, że pomyliłem wejścia. Adres RCKiK to Saska 63/57, jednak wejście dla dawców znajduje się po drugiej stronie budynku - od ul. Nobla:


Informacja o tym jest umieszczona przy głównym wejściu, jednak tylko z jednej strony wejścia - idąc od drugiej można ją przeoczyć. Na szczęście na posterunku czuwał pan ochroniarz, który bez użycia środków przymusu bezpośredniego skierował mnie do właściwego wejścia.

Najpierw idziemy do rejestracji - tam pokazujemy dowód osobisty, asekuracyjnie wspominamy o tym, że jesteśmy pierwszy raz, mówimy co chcemy oddać (są dwie opcje: krew albo płytki), podajemy numer telefonu i w zamian otrzymujemy formularz oraz opaskę na rękę z imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia, peselem i kodem kreskowym. Formularz zawiera szereg pytań o przebyte choroby, zabiegi, wyjazdy za granicę, wcześniejsze oddawanie/otrzymywanie krwi, tatuaże itd. Słowem - wszystko to, co lekarz powinien wiedzieć, aby móc stwierdzić, czy nasz stan zdrowia czy też krwi pozwala na jej bezpieczne (zarówno dla nas jak i biorcy) oddanie.

Następnie, udajemy się do pomieszczenia, w którym pobierana jest próbka krwi w celu zbadania poziomu hemoglobiny. Korytarz, na którym wszyscy czekają jest stosunkowo wąski, żadnych numerków nie ma, a i pielęgniarki nie wywołują kolejnych osób. Trzeba więc zachować czujność :) bo można przypadkiem przegapić swoją kolej. Podczas mojej wizyty było w kolejce ok. dwudziestu, trzydziestu osób (bo piątek)... Od zarejestrowania się do oddania próbki minęła w moim przypadku godzina.

Po oddaniu próbki do badania wracamy do poczekalni i uzupełniamy płyny. Jest dozownik z wodą, nie trzeba przynosić własnej :) Tym razem również trzeba zachować czujność, bo następnym etapem jest badanie u lekarza - kolejne osoby są wzywane przez głośnik. Najpierw, w przedsionku gabinetu, dostajemy papiery (nie zdążyłem się niestety dokładniej przyjrzeć - obstawiam, że to wyniki wstępnego badania krwi), które wraz z wypełnionym wcześniej formularzem oddajemy lekarzowi. Pomiar ciśnienia, krótki wywiad, potwierdzenie informacji z formularza, osłuchanie, sprawdzenie węzłów chłonnych, temperatury... Dostajemy dwie kartki, z czego jedną (być może tą, której się nie przyjrzałem ;)) oddajemy w przedsionku, a z drugą kierujemy się do szatni po sok, wafelka i fartuch, po odebraniu których podpisujemy się na owej kartce i zabieramy ją ze sobą.

Następnie udajemy się już do poczekalni, gdzie czekamy na właściwe oddaniem krwi. Wcinamy wafelka, pijemy soczek, zakładamy fartuch, oglądamy TVN24 :) na telewizorze zawieszonym na ścianie i czekamy na wezwanie. Po usłyszeniu swojego nazwiska ruszamy do akcji. Siadamy na fotelu i miła pani pielęgniarka zaczyna się dobierać do naszej ręki, wcześniej skanując miliony kodów - to z naszej opaski, to z pojemnika na krew, to z czegoś jeszcze. Lepiej niż w hipermarkecie. Igła wykorzystywana do właściwego oddania krwi ma już zdecydowane konkretniejsze rozmiary w porównaniu do tej przy próbki :> Po zainstalowaniu wszystkiego, krew zaczyna sobie płynąć do pojemnika. My w tym czasie regularnie zaciskamy sobie dłoń, rozmawiamy z panią pielęgniarką i... oglądamy TVN24, o ile trafiliśmy na fotel przed telewizorem ;) Całość trwa niecałe dziesięć minut, więc tak naprawdę znikomy procent całego czasu spędzonego w centrum (cała wizyta zajęła mi jakieś dwie godziny).

Na koniec pielęgniarka pyta nas jak się czujemy i czy nie zamierzamy paść za progiem. Muszę przyznać, że byłem ciekaw jak zareaguję na utratę prawie pół litra krwi (przy oddawaniu krwi pełnej oddajemy 450 ml), ale szczerze mówiąc - nie zauważyłem po oddaniu żadnej różnicy w samopoczuciu. Nie brakowało mi sił, nie kręciło mi się w głowie, nie mdlałem, nie spadłem ze schodów itd.

Po oddaniu krwi idziemy do szatni, gdzie wyrzucamy fartuch, zdejmujemy opaskę z ręki, podpisujemy się drugi raz na wspomnianej wcześniej kartce i za ów podpis dostajemy legendarne już osiem czekolad! Jestem pewien, że większość krwiodawców decyduje się na oddanie krwi głównie ze względu na nie... ;)


Nie jest to może rarytas na miarę pralinek Lindta, ale nie jest najgorzej ;)

Jeżeli ktoś potrzebuje, może jeszcze odebrać z recepcji zaświadczenie do pracy potwierdzające oddanie krwi w danym dniu.

I to właściwie cała filozofia... Przed wyjściem możemy sobie jeszcze strzelić kubek wody z baniaka i w drogę. Legitymacji HDK jeszcze nie mam - dostaje się ją po drugim oddaniu krwi. A to - mam nadzieję - już za dwa miesiące. Co zrobić, trzeba będzie na jakiś czas odstawić EPO... ;)



Aby zapewnić choć minimalną zawartość pierwiastka rowerowego we wpisie, poniżej zdjęcie parkingu rowerowego przy wejściu od ul. Nobla. Piątka dla RCKiK!

15 komentarzy:

  1. Witam w zacnym gronie! :) Cieszę się, że się przełamałeś - po jakimś czasie oddawanie krwi dosłownie wchodzi w krew, a trudniejsze od przychodzenia do RCKiK okazuje się oczekiwanie na kolejną wizytę :))

    W Warszawskim RCKiK procedura nieco się różni od stosowanej np. w Poznaniu (np. u nas nie daje się dawcom opasek, a wydruk z wynikami badania otrzymuje się tylko na żądanie), ale widzę, że dbałość o procedury i bezpieczeństwo tak dawcy, jak i biorcy, jest wszędzie taka sama. Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie atmosfera też jest zupełnie inna niż kojarzona zwykle ze służbą zdrowia - personel uśmiechnięty, entuzjastyczny i zawsze uprzejmy - aż chce się wracać :))


    Pozdrawiam i życzę wytrwałości w szlachetnym postanowieniu!

    OdpowiedzUsuń
  2. ul. Nowogrodzka 59, zdecydowanie bliżej, szybciej, bo bez takiej papierologii, a i panie pielęgniarki zawsze uśmiechnięte i rozmowne ;)

    tb

    OdpowiedzUsuń
  3. Za mną 4 wizyty w punktach krwiodawstwa. W Łukowie punkt miałem praktycznie pod nosem. Teraz mieszkam w Gdyni to jest trochę gorzej bo muszę cisnąć do Gdańska, dlatego rzadziej bywam. A jak jeżdżą autokary to niestety kolejki zawsze są przy nich ogromne.

    Swoją drogą Panowie, co sądzicie o wpływie oddawania krwi na formę patrząc przez pryzmat roweru? Podyskutujmy może...



    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma cienia wiarygodnego dowodu na to, jakoby oddawanie krwi miało szkodzić zdrowiu. Szczerze mówiąc nie widzę też, w jaki sposób dodanie do równania jazdy na rowerze miałoby ten wpływ dodatkowo pogorszyć, nie znam też żadnego lekarza, który by te obawy potwierdzał (a pytałem niejednego, jako że jestem aktywny zarówno jako rowerzysta, jak i dawca z 19 litrami oddanej krwi na koncie).

    No, chyba że mówimy o katowaniu się zaraz po donacji - ale to już nie oddawanie krwi jest przyczyną problemów, tylko brak rozsądku i ignorowanie zaleceń przez dawcę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczy mi od samego czytania słabo się zrobiło :/ nie jestem w stanie się przemóc i pójść ale widzę że Ty dałeś radę kurde nie mogę być gorszy :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ajajaj, czas powrócić po tygodniu pracy i przeziębienia (jedynym plusem jest to, że w końcu się wyspałem ;))!

    @Wojtek/KochamRowery.pl:

    Dziękuję :) Nie chodziło nawet o przełamanie się, bo decyzja była już dawno, ale ciągle "coś" wypadało... Może nie do końca precyzyjnie napisałem - wyników badań jako takich nie dostałem "dla siebie", aczkolwiek z tego co wiem, można o nie poprosić w rejestracji po oddaniu krwi. Procedura faktycznie jest nieco rozbudowana, ale tak jak piszesz - chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo obu stron. Zarówno personel jak i "pacjenci" faktycznie różnią się od stereotypowych spotykanych w służbie zdrowia - na plus oczywiście. I spodobało mi się "oddawanie krwi wchodzi w krew"... ;)


    @tb:

    Na Nowogrodzką pewnie też któregoś dnia zawitam, faktycznie nieco bliżej. Chociaż po drugiej stronie Wisły już dawno nie byłem, a tak to może raz na dwa miesiące chociaż zajrzę ;) Zresztą sama Saska Kępa całkiem przyjemna... Paniom pielęgniarkom na Saskiej nie mam nic do zarzucenia - może jednak te z Nowogrodzkiej zadecydują o tym, gdzie częściej będę oddawał, skoro tak chwalisz... ;))) A czym się różni cała procedura na Nowogrodzkiej? Którego etapu nie ma? Skojarzyło mi się, jak mój tata ostatnio mówił jak raz w życiu oddawał krew, jakoś przed pójściem do wojska chyba... Ponoć zero pytań, formularzy, tylko krzesło, igła i jazda ;)


    @Rafał:

    No proszę, kolejny przykład na to, że jazda na rowerze idzie w parze w krwiodawstwem. Wniosek - rowerzyści to porządne i uczynne chłopaki! :D


    Mi niestety ciężko cokolwiek powiedzieć o wpływie oddawania krwi na formę - nie dość, że oddawałem dopiero pierwszy raz to nie jeżdżę na tyle regularnie żeby móc zauważyć jakieś radykalne zmiany i dodatkowo móc je z pewnością powiązać z krwiodawstwem, tym bardziej długofalowo. Jakieś tam opinie w Internecie czytałem, ale wiadomo jak to bywa z opiniami w Internecie... :)

    Pozdrowienia dla Szanownych Krwiodawców! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. @Krzysiek:

    Wybacz, nie chciałem ;) Przyznam, że igły, pobieranie krwi itd. nigdy mnie jakoś specjalnie nie przerażały, więc może dlatego głównym problemem były dla mnie dotąd raczej kwestie "organizacyjne"... Widzę jednak, że znalazłeś w sobie właśnie dodatkową motywację :D Trzymam zatem kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Krzysiek - jeżeli nie krew, to może chociaż szpik kostny? Zapisanie się do banku potencjalnych dawców to kwestia pobrania za pomocą wacika wymazu z jamy ustnej :)

    Później trafiasz (razem z Twoim profilem genetycznym) do bazy danych i jeżeli kiedyś okaże się, że ktoś o bardzo zbliżonym profilu będzie w potrzebie, dopiero wtedy zostaniesz poproszony o pomoc.


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już nad tym myślałem to raczej jest dla mnie do przejścia muszę się z całym tematem zaznajomić :)

      pzodrawiam

      Usuń
  9. Ja jak byłem oddać krew, zapomniałem, że trzeba się sporo napić wody i już na tym wstępnym badaniu mnie pielęgniarka pogoniła do baniaka z wodą :)

    A potem na badaniu u lekarza było jeszcze zabawniej, bo chyba na widok białego kitla ciśnienie mi tak spadło, że się lekarz śmiał, że mi nadciśnienie nigdy nie grozi :D Musiałem przy nim kilka przysiadów zrobić i dopiero wróciło do normy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na Nowogrodzkiej: wypełniasz formularz, idziesz na badanie hemoglobiny i ciśnienia, chrupiesz batonika popijając gorącą czekoladą, a potem wylegujesz się przez około 6 minut i czekasz aż zleci z Ciebie 450ml ;)

    tb

    OdpowiedzUsuń
  11. @Łukasz:

    O wodzie akurat pamiętałem - starałem się właściwie przygotować i przestudiowałem wcześniej ileś stron o tym jak wygląda cały proces - ot lekka ciekawość tego co nieznane ;) Z przysiadami rewelacja - kilka podobnych sytuacji i nogi od razu mocniejsze! Więcej siły na podjazdach, lepsze przyspieszenie... Nic tylko oddawać krew ;)

    Kurczę, jeszcze kilka takich komentarzy i okaże się, że każdy kto jeździ na rowerze oddaje też krew ;)


    @tb:

    Czyli tam pobranie próbki jest od razu połączone z wizytą u lekarza? Czy wizyty jako takiej w ogóle nie ma i wystarcza formularz? Bo poza tym to właściwie tak samo jak na Saskiej, tylko może ja to zbytnio rozwlekłem w zdaniach... ;)


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wypicie wody na pół godziny przed donacją ma sens z jeszcze jednego powodu: chwilowo podnosi ciśnienie krwi, więc krew po prostu szybciej wypływa ;) Minus jest tylko jeden: woda chwilowo rozrzedza krew, więc w wynikach spada poziom hemoglobiny, co przy wyniku na granicy normy mogłoby doprowadzić do dyskwalifikacji dawcy.

    A jeżeli ktoś uskarża się na niskie ciśnienie, wystarczy, żeby przed oddaniem krwi dodał nieco soli do śniadania (uwaga: śniadanie powinno być lekkie! po tłustym nie należy oddawać krwi) :) Sól bardzo skutecznie podnosi ciśnienie - na dłuższą metę nie jest to zdrowe, ale podana raz na jakiś czas krzywdy nikomu nie zrobi.


    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Krwiodawstwo - tips & tricks" :D Swoją drogą - dobrze wiedzieć, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale wielka satysfakcja jest po takim oddaniu krwi, super jest pomagać :)

    OdpowiedzUsuń