03 marca 2013

Wiosna - nadgodziny = rower?

Ponoć w marcu jak w garncu, ale ostatnie 2 dni pokazały, że zima chyba zaczyna dawać za wygraną i nadchodzi zdecydowanie bardziej pozytywna pogoda. Bardziej pozytywna pod każdym względem - robi się cieplej, dzień jest już dłuższy, a i samo to, że świeci słońce sprawia, że jest po prostu przyjemniej i bardziej optymistycznie. Praktycznie całą sobotę nie było na niebie prawie żadnej chmury i było tak jasno, że czułem się niemalże tak, jakbym był w innym świecie. Po kilku miesiącach zachmurzonego nieba - dziwne uczucie. Na rower nie dane mi jeszcze było iść, ale - chociaż nie chcę zapeszać - ogólna sytuacja wygląda coraz lepiej. Ostatni tydzień co prawda znowu obfitował w nadgodziny (stąd też brak zapowiadanego ruchu na blogu - proszę o wybaczenie ;)), ale na dniach zostanie mi w pracy zabrana część obowiązków, dzięki czemu - mam nadzieję - będę wychodził o nieco normalniejszych godzinach. Czasem pewnie i tak trzeba będzie zostać trochę dłużej, ale zakładam, że nie będzie to już normą tak jak dotychczas. Jak to wyjdzie w praktyce - zobaczymy.

Jak wspomniałem, życie brutalnie zweryfikowało ;) moje zamiary co do ożywienia bloga i wywołania wiosny jakimiś wspominkowymi, słonecznymi wpisami, jednak mówi się, że co się odwlecze to nie uciecze, prawda? Może już niedługo nie będzie potrzeby podnoszenia morale wspomnieniami, bo kilometrów i pozytywnego nastawienia będzie przybywało na bieżąco? W razie co, będzie to jakiś temat rezerwowy, gdyby nie było możliwości pójścia na rower, a była możliwość napisania paru zdań. Nie chcę się jednak znowu konkretniej deklarować, bo mimo wszystko przyszłość jest wciąż niezbadana, ot co! ;)

Zastanawiam się też nad nieco nad formą bloga, a mianowicie nad opisywaniem każdego wyjścia na szosę. Tak, dotąd robiłem to regularnie przez 2 lata ;) ale - użyję mądrego określenia - realia nieco się zmieniły i czasem trochę trudno mi wszystko logistycznie zgrać. Może nie zrezygnuję całkowicie, może wpis nie będzie się po prostu pojawiał tego samego dnia, może będę pisał tylko o niektórych jazdach, może będę podsumowywał kilka (o ile w ogóle będzie co podsumowywać ;)), może będą się pojawiały same zdjęcia z gładziutkich szos itd. Zastępczych rozwiązań jest kilka, nie wiem po prostu, czy na jazdę i opisywanie tejże jazdy będę sobie mógł pozwolić. Myślę jednak, że jak by nie było, świat się nie zawali, nikomu krzywda się nie stanie (bo i ile można czytać, że było 3,63°C, wyruszyłem o tej i o tej, zjadłem to i to, jechałem tędy i tędy? ;>), a bloga postaram się zapełniać w jakiś inny sposób.

Tyle ogłoszeń parafialnych, był to zapewne kolejny niewiele wnoszący do tematu wpis, ale tak to już jest, że się w głowie przewraca jak chciałoby się pojeździć na rowerze, a nie można ;)

Na zakończenie - żeby mimo wszystko jeszcze bardziej zmobilizować wiosnę do przybycia w nasze skromne progi - słoneczne zdjęcie z drogi nr 868 między Gassami a Imielinem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz