Po napisaniu wczorajszego marudnego wpisu wpadł mi do głowy pewien pomysł. Otóż póki aura jest jeszcze mało rowerowa, popołudnia i wieczory ponure i śnieżno-deszczowe, a wykopałem wczoraj z odmętów dysku trochę starych zdjęć, może jakimś antidotum na obecny deficyt rowerowych wrażeń byłoby dopisanie do kilku z nich paru wspominkowych zdań. Nie ma tego na pewno tyle, żeby napisać książkę ;) ale na bloga powinno być w sam raz. A i kilka słonecznych zdjęć może się znajdzie, aby się trochę pocieszyć w zimie... Co z tego wyjdzie - zobaczymy :)
O, i to jest słuszna koncepcja :) Dobrze, że wracasz do regularnego pisania - czekam z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuńCzekam! ;)
OdpowiedzUsuńCzy będzie regularne to się jeszcze okaże (oby tak ;)), ale może jest to właśnie jakiś sposób żeby troszkę ożywić bloga, bo ostatnio marnie z nim było... Z jazdą ciągle kiepsko, ale co zostało w głowie to zostało i może warto przelać to na klawiaturę? :)
OdpowiedzUsuńNie nastawiajcie się też proszę na jakieś mrożące krew w żyłach opowieści ;) Możliwe, że tylko dla mnie będzie to niosło jakieś tam bliżej niezidentyfikowane "ładunki emocjonalne", ale przynajmniej będzie w Internecie więcej rowerowej pisaniny ;)
OdpowiedzUsuńchętne poczytam, bo faktycznie pajęczyną Ci blog zaszedł, ale nie martw się, nie tylko Ty borykasz się z tym problemem.
OdpowiedzUsuń