15 kwietnia 2015

CatEye Strada Slim

Wpis o tytułowym liczniku czekał od pewnego czasu w kolejce. Mogłem sobie ostatnio pozwolić na kilka szosowych wypadów, więc było też o czym pisać. To opóźnienie ma też jednak dobrą stronę, bo dzięki temu miałem kilka okazji więcej do lepszego poznania nowego licznika w praktyce. Jak by nie było, najwyższy czas napisać parę słów.

Pomysł na nowy licznik zrodził się po przejściach z lekkim uszkodzeniem sigmy, przez co jej obsługa stała się dość uciążliwa. Stwierdziłem też, że jak na moje amatorskie jeżdżenie, z pomiaru kadencji (chociaż w tym przypadku wyrobiłem sobie dzięki sigmie jakieś nawyki) i pulsu mogę zrezygnować. Daleko mi do trenowania jako takiego, więc zacząłem rozglądać się za czymś, nazwijmy to, prostszym. Trafiłem na Stradę Slim (CC-RD310W), napisałem list do Św. Mikołaja, a że byłem grzeczny, to od początku 2015 roku mogłem korzystać już z nowego licznika ;)


To, co od razu rzuca się w oczy (i na co oczywiście zwraca uwagę producent, podkreślając, że licznik jest o 35% mniejszy i lżejszy niż Strada Wireless oraz ma o 23% większy wyświetlacz niż ten model ;)) to naprawdę niewielkie wymiary i waga licznika. Obawiam się, że zdjęcia nie do końca to oddadzą, ale sprzęt faktycznie jest mocno kompaktowy. Dla porównania pozwoliłem sobie wykorzystać pudełko zapałek. Ich nazwa może być myląca, ale tak - są to zapałki z jednego z dyskontów, a nie smartfon (ha, suchar! :)).



Licznik waży 13 g wraz z baterią CR1616. Czujnik zaś 12 g (wraz z baterią CR2032). Nie żebym odczuł ten drastyczny spadek wagi w czasie jazdy, ale przyjmijmy, że takie wyniki mogą zainteresować fanów odchudzania rowerów. Tym bardziej, że licznik jest teoretycznie dedykowany do rowerów szosowych.

Jak Strada Slim prezentuje się na kokpicie? Mniej więcej tak:




Chociaż wyświetlacz może się wydawać niewielki, to informacje są wyświetlane w przejrzysty sposób. Na górze zawsze widoczny jest pomiar prędkości (wraz ze strzałkowym porównaniem do prędkości średniej), zaś poniżej możemy wybrać aktualnie wyświetlane informacje. Fajnym rozwiązaniem jest to, że w menu możemy zdecydować, które z nich (czas, dystans1, dystans2, średnia prędkość, maksymalna prędkość, całkowity dystans, zegar) będą wyświetlane i dzięki temu ograniczyć się np. tylko do dwóch czy trzech najbardziej nas interesujących (czyli np. dystans1 i czas) żeby nie musieć przeskakiwać w czasie jazdy przez np. mniej interesujący nas dystans całkowity czy średnią prędkość. W czasie jazdy wykorzystuje się tylko jeden przycisk. W tym miejscu wspomnę też o tym, co wyróżnia Stradę Slim - producent pisze, że jako przycisk wykorzystywany jest cały licznik. W dzisiejszych czasach może to nasunąć skojarzenie, że licznik ma ekran dotykowy - otóż nie ;) Z tyłu, w dolnej części licznika znajduje się przycisk, który wciskany jest poprzez wciskanie ekranu/całego licznika w czasie jazdy:


Czyli tak naprawdę mamy podejście do tematu niejako od drugiej strony - nie wciskamy bezpośrednio przycisku, ale wciskamy go samym licznikiem. Ot, czary ;) Rozwiązanie takie jest jednak o tyle dobre, że w czasie jazdy nie jest konieczne wyjątkowo precyzyjne celowanie w gumowane guziczki żeby tylko móc zmienić wyświetlaną funkcję. Stradę Slim można przycisnąć właściwie w dowolnym miejscu i efekt jest identyczny. Jest to wygodne zwłaszcza podczas jazdy w zimowych rękawiczkach. Zdarza się jednak (powiedzmy raz na kilkanaście wciśnięć), że przycisk nie załapie i trzeba wówczas spróbować jeszcze raz.

Sam licznik siedzi stabilnie w uchwycie. Ten z kolei mocowany jest zarówno elastyczną gumową opaską jak i plastikowym zipem. Pod spodem montowana jest gumowa podkładka.


Tak jak licznik sam w sobie jest niewielki, tak spece od kosmicznych technologii z CatEye'a pogłówkowali też nad zmniejszeniem czujnika montowanego na widelcu (jest 47% cieńszy niż model SPD-01! ;)). Co jak co, ale przecież w kolarstwie szosowym aerodynamika to jedna z kluczowych kwestii - czujnik ściśle przylega do wewnętrznej strony widelca i jest naprawdę płaski, dzięki czemu na 100 km urwałem ostatnio 0,036 sekundy ;)




Jak by nie patrzeć, całkiem zgrabnie się to prezentuje i z zewnątrz czujnik jest praktycznie niewidoczny. W przypadku magnesu mocowanego na szprychę niestety żadnej nowatorskiej technologii nie wykorzystano i jest to zwykły, pospolity, niewyróżniający się z tłumu magnes widoczny na przedostatnim zdjęciu. Po prostu... ;)

No. To sobie posłodziliśmy. Teraz czas na kilka - mniej lub bardziej - negatywnych kwestii...

Przez pewien czas rozważałem reklamację licznika. Zachowywał się on co najmniej dziwnie, a mianowicie, podczas wciskania menu lub głównego przycisku, zdarzało mu się samoczynnie zresetować. Na ekranie pojawiały się na moment wszystkie możliwe do wyświetlenia elementy, po czym licznik zdychał i trzeba było wszystko ustawiać od początku (wraz z całkowitym dystansem, który na szczęście można wprowadzać ręcznie, jednak bez części dziesiętnych). Godzina, obwód koła, wszystko. Wyjmowałem baterię, wkładałem ją na nowo, ale sytuacja czasem się powtarzała. Nie ukrywam, że było to naprawdę irytujące. Przed ewentualną reklamacją postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę, ostatni raz wyjąłem i włożyłem jeszcze raz baterię i - nie chciałbym zapeszać - od tamtego momentu wszystko działa poprawnie. Udało mi się nawet bez komplikacji przestawić godzinę przy okazji niedawnej zmiany czasu! ;) Zakładam więc, że ten problem na razie sam się rozwiązał, ale jeśli pojawi się ponownie, zapewne będę zmuszony zareklamować licznik.

Skoro już przy resetowaniu jesteśmy, chciałbym zwrócić na jeszcze jedną kwestię. Aby zresetować wyniki z danej jazdy, trzeba przez ok. dwie sekundy przytrzymać główny przycisk. Według mnie, jest to na początku mało komfortowe czy bezpieczne rozwiązanie, biorąc pod uwagę to, że licznik zdejmuje się dwoma rękoma - jedną nieco podważamy górną część, drugą wysuwamy licznik z uchwytu. Zanim nabierze się pewnej wprawy, bardzo łatwo jest zresetować wyniki podczas próby zdjęcia licznika z uchwytu. Nie chwaląc się, udało mi się zrobić coś takiego przy okazji zdejmowania go w celu zrobienia jednego z powyższych zdjęć ;) Na szczęście, nie resetuje się (robi się to osobno) dystans2 - wiedziałem chociaż ile kilometrów wówczas przejechałem, jednak np. czas jazdy już diabli wzięli. Nie ukrywam, że sposób zdejmowania sigmy (obrót) zdecydowanie bardziej mi odpowiadał i bez problemu robiło się to jedną ręką. Zdjęcie Strady z uchwytu trzeba po prostu kilka razy przećwiczyć i się do niego przyzwyczaić. Nie zaszkodzi też asekuracyjne spisanie wszystkich wartości przed próbą demontażu... ;) Może lepszym rozwiązaniem byłoby przytrzymanie przycisku przez bezpieczniejsze np. pięć sekund w celu zresetowania? Być może takie mocowanie ma poprawić stabilność licznika oraz jego pewniejsze trzymanie w uchwycie. Można też licznika nie zdejmować w ogóle, ale nie jestem pewien czy konstruktorom na pewno o to chodziło (tym bardziej, że możemy z niego korzystać na dwóch rowerach z różnymi obwodami koła, więc łatwe przełożenie z jednego do drugiego byłoby wskazane).

Dla niektórych może to być pewną wadą, dla mnie akurat nie jest, ale Strada Slim nie zlicza całkowitego czasu jazdy. Mamy więc tylko pomiar z bieżącej jazdy. Cóż, zawsze jedna liczba mniej do wpisania po przypadkowym zresetowaniu licznika... ;)

Tym, co mnie zaskoczyło był fakt, że pewnego dnia podczas leżenia na stoliku, licznik sam przejechał kilkadziesiąt metrów w parę sekund. Tzn. pomimo tego, że leżał daleko od roweru, w dystansie i czasie jazdy nie wiadomo skąd pojawiły się jakieś wartości. Nie wiem co było przyczyną, nie znam się na tym i nie pracuję w NASA, ale może to Wi-Fi, telefon albo kosmici spowodowali jakiś zakłócenia, które licznik zinterpretował jako jazdę. Sygnał nie jest kodowany, więc może to było po części przyczyną. Co prawda taka sytuacja miała miejsce tylko raz, ale i tak mnie nieco zdziwiła...

W porównaniu do sigmy, Strada Slim nie ma też podświetlenia i termometru. Z podświetlenia korzystałem czasem ze względu na pory, w jakich zdarza mi się jeździć ;) a termometr stanowił niejednokrotnie częściowe źródło informacji o pogodzie do wpisów na blogu (żona się ze mnie śmieje, że często piszę więcej o samej pogodzie niż o jeździe i to nie powinien być blog rowerowy tylko blog meteo :D). Bez jednego i drugiego na pewno dam sobie jakoś radę, aczkolwiek czasami powyższe opcje były całkiem przydatne. W przypadku sigmy możliwe było też odliczanie ustawionego wcześniej dystansu. Ta opcja pomagała mi regularnie zmieniać łańcuch na drugi. Strada Slim oferuje dystans2 (który, jak wspomniałem, nie zeruje się razem z pozostałymi pomiarami z danej jazdy), więc w tym przypadku akurat jest zamiennik.

Wypadałoby zatem napisać jakieś podsumowanie... Obecnie, z licznika korzysta mi się całkiem przyjemnie i jestem z niego zadowolony. Ciągle jednak w głowie siedzi lekki uraz związany z jego dziwnym zachowaniem na początku użytkowania, a i za każdym razem zdejmując licznik zastanawiam się, czy akurat go przypadkiem nie zresetuję. Strada Slim oferuje tak naprawdę tylko podstawowe funkcje, które serwowane są użytkownikowi w naprawdę małej obudowie. Jeżeli ktoś chce wiedzieć przede wszystkim ile kilometrów przejechał i ile czasu mu to zajęło oraz jaką miał średnią czy maksymalną prędkość, powinien być zadowolony. Tylko ilu jest takich minimalistów wśród szosowców? ;) Czy zatem warto kupić Stradę Slim? Według mnie (jeżeli dostępne funkcje licznika są dla kogoś wystarczające) tak. Zastanawiałbym się tylko, czy za taką (obecnie 219 zł) cenę...

8 komentarzy:

  1. Wreszcie ;-) Fajna recenzja - dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biję się w pierś i przepraszam za zwłokę! :) Cała przyjemność po mojej stronie ;)

      Usuń
  2. Tak przy okazji - udanego urlopu! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę jeszcze chwilę poczekać, ale już teraz dziękuję ;)

      Usuń
  3. Czy Pan Paweł nadal korzysta z licznika CC-RD310W?
    Pytam, ponieważ jestem na kupnie a nie chciałbym wpakować się w coś, co będzie samoczynnie się resetować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, "pan Paweł" ;) wciąż z niego korzysta (abstrahując od tego, że jazdy ostatnio malutko). Chociaż nie ukrywam, że trochę dlatego, że "tak już zostało". Wciąż mam pewne obawy podczas zdejmowania licznika czy czegoś niefortunnie nie przycisnę. Jeżeli chcesz mieć święty spokój to nie wiem czy nie lepiej rozejrzeć się za jakąś alternatywą (aczkolwiek może to przypadłość tylko mojego egzemplarza - niestety nie drążyłem tematu).

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Niestety mój egzemplarz pożera baterię średnio w 6 dni. Nie przeszkadza mu nawet to, że nie jest w tym czasie używany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, to już jakaś kompletna paranoja... Z ciekawości - sprawdzałeś potem baterię w innym urządzeniu? Kiedy kupowałeś licznik?

      Usuń