Dzisiejszy wypad do najdłuższych nie należał, więc i wpis nie będzie zbyt długi... ;) Po pracy mogłem sobie pozwolić na krótki szosowy wypad. Znowu wyruszyłem dość późno, bo dopiero o 18:30, ale załapałem się jeszcze na ostatnie promienie słońca, którego dziś od rana nie brakowało. Nie brakowało też niestety silnego wiatru. Szczerze mówiąc, nie pamiętam kiedy ostatni raz jechałem i nie wiało... Na pewno nie w sobotę ;)
Czułem się dziś jednak całkiem dobrze i nogi dzielnie cisnęły pod wiatr. Ze względu na godzinę, o której ruszyłem, stanęło na szybkim wypadzie do Czosnowa z wcześniejszym przejazdem przez Stare Babice żeby dokręcić kilka dodatkowych kilometrów. Ruch na drogach nie był na szczęście wyjątkowo duży, więc do Rolniczej dotarłem w miarę sprawnie.
Kierowałem się na zachód, więc uciekającę za horyzont słońce tak waliło po oczach, że momentami widziałem niewiele więcej niż tylko kawałek drogi przed sobą. Jak nie świeci i jest ciemno to źle. Jak świeci za mocno - też niedobrze. I jak tu dogodzić takiemu? ;)
Po dojeździe do Czosnowa zawróciłem sobie na rondzie i zacząłem kierować się z powrotem. Tym razem już na szczęście z lekką pomocą wiatru, chociaż i tak jakoś wyjątkowo lekko nie było. O tyle fajnie, że Rolniczą udało mi się przejechać w obie strony jeszcze przy względnie dobrej widoczności. Ciemno zrobiło się dopiero jak byłem w Łomiankach, ale tam na szczęście latarnie trochę ratują sytuację. Jeszcze trochę i dzień będzie jeszcze dłuższy...
W tym roku mam plan dojść do dystansu 100 km na dzień i wybrać się na kilkudniowy wyjazd, bo jeszcze nigdy tego nie robiłam! Dzisiaj jeżdziłam poza Wrocław (40km - 2h, ale podobnie jak u Ciebie wiał silny wiatr w twarz, co jednak utrudniało jazdę. W dodatku wydostanie się z miasta nie jest takie łatwe:)
OdpowiedzUsuńMam też nadzieję, że niedłiugo dodam jakiś post o wyjeździe rowerowym.
Pozdrawiam i życzę Ci, żeby wiatr jak najrzadziej przeszkadzał :)
Jestem pewien, że dasz radę - wystarczy w miarę regularnie jeździć i 100 km przyjdzie samo. Nikt też nie mówi, że od razu trzeba je przejechać z prędkością światła :)
UsuńOj tak, wydostać się z miasta nie zawsze jest łatwo - jeszcze niedawno mieszkałem praktycznie w centrum i wyjazd za miasto polegał na przejechaniu 15 km z samochodami, światłami i całym tym "ulicznym bałaganem". Zawsze dochodziło więc ok. 30 km marnej jazdy. Teraz mieszkam zdecydowanie "na obrzeżach" i wyjazd z miasta to jakieś 1,5 km :)
Dzięki! Pozdrawiam również i trzymam kciuki za rowerowe eskapady :)