Dziś się okazało, że jest jeszcze trochę sprawiedliwości na tym świecie i nie musiałem bardzo długo czekać na kolejną - po ostatnim krótkim, wieczornym wypadzie - okazję do wyskoczenia na szosę. Dzisiaj było o tyle przyjemniej, że jechałem w dzień, pogoda była świetna (12°C!), miałem trochę więcej czasu, dzięki czemu udało się też wchłonąć nieco dłuższy dystans.
Tak naprawdę, planowałem przejechać ok. 50 kilometrów. Od początku jednak jechało mi się całkiem dobrze. Może nawet nie całkiem dobrze, a po prostu dobrze. Właściwie tak, jakby tej prawie dwumiesięcznej przerwy od kręcenia w ogóle nie było. Może to w pewnym stopniu zasługa czwartkowej rozruchowej rundy, może pożywnego śniadania, a może po prostu w nogach zostało coś z ubiegłego roku mimo przerwy.
Pojechałem w stronę Leszna przez Stare Babice, Wojcieszyn, Topolin (drogą na Umiastów dawno od tej strony nie jechałem, ale nie jest aż tak zła ja ją wspominałem), Pilaszków i Białutki. W Lesznie postanowiłem pojechać jeszcze kawałek dalej. Lubię okoliczne asfalty, a i ciągle czułem się całkiem nieźle, więc pewnie potem bym żałował gdybym już w tym miejscu zawrócił.
W Czarnowie minąłem grupkę trzech szosowców. Dokręciłem do Gawartowej Woli i tam już zawróciłem.
Wróciłem przez Zaborów i Borzęcin. W Wiktorowie minąłem Maćka, który jechał akurat z kolegą. Potem, jadąc przez Mariew i dalej DW580, spotkałem jeszcze trzech czy czterech szosowców. Jak widać, nie tylko ja chciałem dziś skorzystać z ładnej pogody ;)
Jak na trzeci wypad w tym roku, muszę przyznać, że z dzisiejszego jestem bardzo zadowolony w świetle ostatniej przerwy w kręceniu. Średnia zaskoczyła mnie prawie tak jak ta z 200 km przejechanych w październiku ;) ProTour to to oczywiście nie jest, ale spodziewałem się dziś i mniejszej ilości kilometrów i niższej prędkości. Wyszło odwrotnie, więc nic tylko się cieszyć. Zobaczymy, jak będzie z kolejnymi wypadami. Na razie wiem, że przyszły weekend będzie najprawdopodobniej nierowerowy, ale pocieszam się tym, że jeszcze trochę tych weekendów w tym roku będzie.
Na zakończenie, chciałbym życzyć wszystkim Paniom - zarówno tym zroweryzowanym jak i niezroweryzowanym - wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!
Wróciłem przez Zaborów i Borzęcin. W Wiktorowie minąłem Maćka, który jechał akurat z kolegą. Potem, jadąc przez Mariew i dalej DW580, spotkałem jeszcze trzech czy czterech szosowców. Jak widać, nie tylko ja chciałem dziś skorzystać z ładnej pogody ;)
Jak na trzeci wypad w tym roku, muszę przyznać, że z dzisiejszego jestem bardzo zadowolony w świetle ostatniej przerwy w kręceniu. Średnia zaskoczyła mnie prawie tak jak ta z 200 km przejechanych w październiku ;) ProTour to to oczywiście nie jest, ale spodziewałem się dziś i mniejszej ilości kilometrów i niższej prędkości. Wyszło odwrotnie, więc nic tylko się cieszyć. Zobaczymy, jak będzie z kolejnymi wypadami. Na razie wiem, że przyszły weekend będzie najprawdopodobniej nierowerowy, ale pocieszam się tym, że jeszcze trochę tych weekendów w tym roku będzie.
Na zakończenie, chciałbym życzyć wszystkim Paniom - zarówno tym zroweryzowanym jak i niezroweryzowanym - wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz