08 sierpnia 2014

Szosa 07-08-2014 (51,36 km)

Wczoraj znowu skusiłem się na szoskę o świcie. Co prawda zaspałem dziesięć minut, bo chciałem wstać o 4:00, a zwlokłem się dopiero o 4:10, ale dzięki temu była przynajmniej motywacja żeby trzymać mocniejsze tempo... ;)

Od razu po wyjściu z domu spotkało mnie lekkie zaskoczenie - okazało się, że pada deszcz. Co prawda niewielki, ale jednak. Przez chwilę się zawahałem, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że skoro już wstałem to szkoda byłoby odpuścić. Decyzja okazała się właściwa, bo szybko przestało padać :) Tak jak w ubiegły wtorek, poleciałem sobie na Czosnów.

Upału nie było, bo termometr pokazywał 18°C. Wolę jednak taką temperaturę niż 38°C jak w przypadku ostatniego wypadu... Przez chmury zalegające na niebie, wschód słońca nie był wyjątkowo urokliwy, ale co zrobić...? ;)


Jak by nie było, pomimo słabego wschodu słońca ;) jechało mi się naprawdę fajnie. Trzymałem ok. 35 km/h, a na zakończenie wpadło 54 km/h. Super, że kolejny raz udało mi się wyskoczyć z rana na szosę - skoro nie ma możliwości żeby pojeździć o bardziej normalnej godzinie, trzeba sobie radzić inaczej :)

3 komentarze:

  1. Jedni z rana biegają, a Ty jeździsz na rowerze. Szacun, mnie tylko pożar zwlecze z wyra o takiej porze. Dobrowolnie mogę wstać o takiej godzinie, góra 2-3 razy do roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Maciek! :) Przyznam szczerze, że to nie takie straszne na jakie może wyglądać. Tym bardziej teraz, kiedy ok. 4:00 jest już właściwie jasno ;)

      A przy okazji - muszę w końcu nadrobić zaległości w Twoich wpisach... Ciągle jakoś brakuje czasu (co widać chociażby po godzinach, w których zdarza mi się ostatnio jeździć ;)), a było po drodze parę fajnych tematów.

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. No pięknie... Teraz, żeby uniknąć przykrych niespodzianek, będę przed każdym wyjściem na rower pytał, czy łańcuch był akurat smarowany ;)

    OdpowiedzUsuń