Pobudka o 6:30, wyjazd parę minut przed 8:00. Grupa ze Starych Babic wyruszała o 9:00, jednak tym razem było to dla mnie nieco za późno. Poza tym, planowałem jechać sobie raczej turystycznym tempem, a jak miałem się już okazję przekonać, tempo grupy nie zawsze było turystyczne :)
Tak się jednak złożyło, że nie jechałem całkowicie sam... Za skrzyżowaniem Estrady i Arkuszowej dołączył do mnie Piotrek - spotkanie o tyle fajne i niespodziewane, że również jeździ w barwach Drużyny Szpiku.
Dotychczas nie spotkałem w okolicy nikogo z Drużyny - teraz wiem już, że jest nas przynajmniej dwóch ;) Jechaliśmy obok siebie i gadaliśmy aż do Łomianek i na Rolniczej nieco zwiększyliśmy tempo. Do Czosnowa jechaliśmy już na zmianach i trzymaliśmy sobie 35 km/h (Piotrek na oponach ok. 1,25", więc całkiem ładnie dawał radę). Na rondzie się rozdzieliliśmy, bo Piotrek był trochę ograniczony czasowo i musiał zawracać. Ja odbiłem w stronę Nowego Dworu Mazowieckiego na standardową setkową trasę prowadzącą przez Cybulice (z późniejszym odbiciem w Aleksandrowie na pętlę przez puszczę), Leszno, Mariew i Lipków. Jadąc na południe drogą 579 wiatr troszkę przeszkadzał, ale do tego sprzed tygodnia i tak duuużo mu brakowało ;)
Po drodze spotkałem jeszcze pięciu szosowców, w tym Janka, z którym minęliśmy się na Hubala-Dobrzańskiego, i który też nie mógł dziś jechać z grupą o 9:00.
Super, że pogoda dopisała, bo zapowiadali spore zachmurzenie, a tak naprawdę przez całą trasę świeciło słońce, dzięki czemu było też trochę cieplej. Jak ruszałem, termometr pokazywał 6°C, za to jak wracałem już 15°C, więc było naprawdę przyjemnie.
Chociaż jakichś kryzysów po drodze nie miałem, sił raczej nie brakowało i trzymałem te 30 km/h, to jednak bywało lepiej. Tak czy inaczej, cieszę się, że udało mi się wyskoczyć na rower, bo potem miałem jeszcze trochę innych - nierowerowych - rzeczy do zrobienia.
A już jutro... Paryż - Roubaix! :>
Siemanko bloog fajny o wycieczkach. Ja też mam podobny http://unibike-flite.blogspot.com/2013/11/nowy-nabytek.html i oto moja szosa. Też staram się jeździć po pracy rowerem szosowym jak i MTB. Widzę że masz miejscowość Aleksandrów ja też jestem z Aleksandrowa ale Kujawskiego. W tym roku wiosna przyszła dużo wcześniej także prawie cały rok jeździłem. Na liczniku w szosie mam 917 km od list 2013 r a w MTB będzie przeszło 10 tys km. Widzę że prędkości też mamy podobne 25 - 35 km/h Ja dystanse mam różne od 20 km do 70 km w zależności od pogody chęci i czasu:) W sumie oprócz rowerów to fotografia mnie też kręci :D Tak że szosą zupełnie inaczej się jeździ od MTB chociaż w lesie i po terenie też jest fajnie i ciekawie. Szkoda że daleko od siebie mieszkamy, ale widzę że masz więcej kompanów do jazdy. U mnie w małej mieścinie też widać kolarzy ale nie to Warszawa. I jak sprawuje się nowa rama? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCześć! Przepraszam, że odpisuję z takim opóźnieniem, ale ostatnio rzadko korzystałem z komputera po pracy. No patrz, ile nas łączy... ;) Jeżeli pytasz o ramę S10 to nie jest już taka nowa - za chwilę stukną jej trzy lata ;) Postaram się wpaść w wolnej chwili na Twojego bloga i poczytać coś więcej.
UsuńPozdrawiam!
Paweł