Od ostatniej jazdy minęło niestety trochę czasu - niecałe dwa tygodnie. A to brak czasu, a to pogoda nie taka, a to jeszcze coś. Zależało mi na wyjściu na rower w ogóle, aby nogi nie miały znowu zbyt długiej przerwy. Ponieważ większość dnia spędziłem w pracy, na jazdę został wieczór. Chociaż dzień jest już naprawdę całkiem długi i słońcem można się cieszyć właściwie do ok. 20, to niestety i tak trochę mi zabrakło i wyruszyłem już po zmroku. Z tego też powodu, widokom daleko było do tych z ostatnich kilku słonecznych wypadów i przez większość drogi podziwiałem krajobrazy zbliżone do tego na zdjęciu:
Pojechałem oklepaną trasą przez Stare Babice, Lipków i dalej Traktem Królewskim do drogi 580 - ponieważ latarnie to nie słońce, wolałem pokręcić się po znanych okolicach. Wiał tylko słaby wiatr, więc jakoś wyjątkowo nie utrudniał/nie ułatwiał jazdy. Dojechałem do Zaborowa i myślałem nawet czy nie pojechać by jeszcze kawałek dalej, ale że za kościołem stężenie latarni na kilometr spada poniżej satysfakcjonującego poziomu ;) postanowiłem jednak zawrócić.
Chociaż sceneria była może niezbyt słoneczna, pierwszy raz w tym roku pojechałem w krótkim rękawie i krótkich spodenkach. Zawsze nieco dziwnie się czuję po x jazdach w nogawkach, kurtce itd. ;) Jak wyjeżdżałem, było niecałe 20°C. Potem temperatura spadła co prawda do 15°C, ale jakoś wyjątkowo nie zmarzłem.
Mimo późnej - jak na rower - pory, spotkałem po drodze jednego szosowca.
Dobre i te cztery dyszki. Chciałem się trochę rozruszać po przerwie, bo w planach było/jest coś trochę dłuższego w weekend. Patrząc jednak na prognozy, niewykluczone, że na planach się skończy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz