30 października 2013

Szosa 30-10-2013 (62,07 km)

No i znów przyszedł czas na chwilę odpoczynku od pracy, co - mam nadzieję - uda mi się w miarę rowerowo wykorzystać. Dziś pierwszy krok w tym kierunku ;) Ponieważ podczas ostatnich kilku jazd ciągle coś mi nie do końca leżało z ustawieniem bloków, chciałem przed jazdą jeszcze na chwilę do nich zajrzeć żeby znowu nie zmagać się z bolącymi kolanami.

Dla urozmaicenia jednak, najpierw pojawiła się niespodzianka w postaci braku powietrza w tylnej oponie. Dobrałem się do dętki, pompuję i... wszystko gra. Patrzę, słucham, ale nie widzę żadnej dziury, przetarcia, nic. Opona od środka też bez zarzutów. Założyłem dętkę z powrotem, napompowałem i wyglądało na to, że jest ok, więc postanowiłem zająć się butami. Chwilę pobawiłem się z pionem, przesunąłem minimalnie bloki, dokręciłem i z lekkim opóźnieniem w końcu się zebrałem.

Mocno dziś wiało i temperatura była już bardziej jesienna niż ostatnio - na termometrze 10°C. A bloki? Niby ok, ale to chyba ciągle nie to. Co prawda prawe kolano nie bolało od początku do końca, ale odniosłem wrażenie, że pedałuję nie do końca efektywnie. Z lewą nogą nieco gorzej - kolano trochę bolało, a i wydawało mi się, że nie pracuje w linii prostej. Poza tym, moja lewa stopa z natury układa się palcami nieco do środka i to chciałem też uwzględnić przy ustawianiu bloków. W czasie jazdy dwa razy zatrzymywałem się żeby wprowadzić niewielkie zmiany i pod koniec było już całkiem nieźle, ale podobnie jak w przypadku prawej nogi czułem, że to jeszcze nie to. Przed kolejną jazdą wprowadzę jeszcze drobne poprawki i zastanawiam się, czy nie ruszyć też minimalnie siodełka w poziomie. Zachciało mi się, cholera, nowych butów... :D W przypadku starych udało mi się naprawdę przyjemnie ustawić bloki - niezależnie od tego czy kręciłem lżej czy bardziej siłowo, czy jechałem 50 czy 100 km kolana nie bolały i czułem, że nogi robią swoje. A że nie lubię się poddawać i staram się być niezależny w kwestiach rowerowych ;) to pewnie dopóki nie ustawię bloków idealnie, nie da mi to spokoju :) Zobaczymy jak będzie przy kolejnej jeździe. Jak nie znajdę odpowiedniego ustawienia, może trzeba będzie przytargać trenażer i znowu - jak to było w przypadku FORTa - bawić się w nagrywanie, oglądanie, dopasowywanie itd. ;) Na pewno byłoby wygodniej, bo samemu ciężko coś ustawić i ocenić na sucho, opierając się o ścianę... ;)

Miało być o dzisiejszej szosie, a wyszło głównie o blokach i kolanach. Tak naprawdę jednak, dziś głównie na to zwracałem uwagę. Nie zrobiłem też żadnego zdjęcia (chociaż w połowie trasy wyszło nawet słońce!), więc wpis można zapewne zaliczyć nie do nudnych a do wyjątkowo nudnych ;)

O, zauważyłem właśnie, że ciśnienie w tylnym kole znowu spadło. Człowiek ma czas i chęci to sprzęt musi nawalać - to chyba ta przysłowiowa złośliwość rzeczy martwych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz