31 grudnia 2012

Szosa 31-12-2012 (50,40 km)

A jednak udało się dziś wyskoczyć na szosę! :) I bardzo, ale to bardzo mnie to ucieszyło, bo chociaż krótko, to było naprawdę świetnie. Nie nastawiałem się dziś na jakieś kolosalne odległości (haha, kiedy ja się w ogóle ostatnio nastawiałem na kolosalne odległości? :D), chciałem po prostu skorzystać z wolnego kawałka dnia i rowerowo zakończyć ten rok. Jakichś większych podsumowań z tej okazji pewnie nie będzie, bo ze względu na tzw. znaczące zmiany w życiu osobistym ;) rowerowania zbyt dużo nie było. Ale ważne, że było w ogóle. Może jak starczy czasu, rozwinę jeszcze troszkę temat przy okazji kolejnej rocznicy bloga, która też zbliża się wielkimi krokami (chociaż wpadałoby raczej napisać obrotami korb :)).

Dziś praktycznie powtórzyłem wczorajszą trasę z tą różnicą, że nie dojechałem do Zaborowa, a odbiłem w prawo na Wyględy. Warunki do jazdy dziś też świetne, chociaż dodatnia temperatura sprawiła, że drogi są mokre, co przyniosło efekt w postaci błotnej mgiełki, która pokryła właściwie cały tył roweru. Się wyczyści... ;) Dziś też miałem do czynienia z silnym wiatrem, który czasami skutecznie spowalniał mnie do ok. 25 km/h. Podobnie (tak tak, dziś jazda pełna podobieństw do wczorajszej ;)) jak wczoraj, sporo jechałem na dużej tarczy, co od dłuższego czasu zbyt często się nie zdarzało. Jako że kolana mają się już dobrze (odpukać!), staram się nawracać i systematycznie zdradzać małą tarczę z dużą, bo i szybciej i jakoś mniej się człowiek męczy. Albo raczej męczy się w inny sposób, który chyba bardziej mi odpowiada ;)

Co by nie zanudzać, było dziś po prostu świetnie i jeszcze raz powtórzę - bardzo się cieszę, że dziś też mogłem chwilę pokręcić. Rok 2012 uważam za rowerowo zakończony, życząc przy okazji Szanownym Czytelnikom wielu kilometrów i dużo zdrowia w 2013 roku :) A wpis po raz kolejny zakończę zdjęciem (tym razem z Mariewa), żeby trochę urozmaicić te moje wypociny:


PS. Pozdrawiam kolarza w stroju BDC na czarnym MTB z białymi oponami (nie zdążyłem się przyjrzeć, mea culpa), którego zarówno dziś jak i wczoraj minąłem w Lipkowie :)

4 komentarze:

  1. Serdeczne dzięki za życzenia.

    Ja również życzę udanego i mocno rowerowego 2013 roku! No i oczywiście natchnienia do częstego i równie ciekawego co dotychczas pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ślicznie :)

    Co do "równie ciekawego co dotychczas pisania" to bardzo mi miło i czuję się zmotywowany do kontynuacji mego skromnego dzieła ;) Przyznam jednak, że od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że każdy mój wpis o szosie jest niemalże identyczny jak poprzedni i różnią się one głównie zdjęciami, hehe... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie zdjęcia z trasy to wielka sprawa, bo mnie osobiście zawsze szkoda na nie czasu ;) Więc tak trzymaj i rób swoje - w końcu piszesz dla siebie, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe, mi niejednokrotnie też, ale z drugiej strony lubię sobie czasem uwiecznić cokolwiek z jazdy, bo potem fajnie jest sobie powspominać, a i - jak już pisałem - jest to też chyba jakieś urozmaicenie n-tego wpisu o kręceniu na szosie. A że nie trenuję i aż tak bardzo (tylko troszkę! :D) nie skupiam się na cyferkach z jazdy, to dlaczego by czasem nie zatrzymać się i nie zrobić jakiegoś zdjęcia? :) Trochę to czasem wybija z rytmu, ale co tam ;) Owszem, piszę głównie dla siebie, ale skoro jest to udostępniane publicznie, to czuję się zobowiązany do tego, aby inni nie musieli z tego powodu bardzo cierpieć :D

    OdpowiedzUsuń