02 grudnia 2012

Dave Barter - Obsessive Compulsive Cycling Disorder

amazon.com
Niestety, ostatnio czasu na jazdę jak na lekarstwo (przez co dopadają mnie rozmaite kryzysy psychiczne, spadki rowerowego morale i inne zło wcielone), więc aby całkowicie nie utracić kontaktu z dwoma kółkami, dobrze chociaż czasem przeczytać coś na temat. Padło na Obsessive Compulsive Cycling Disorder Dave'a Bartera. Akurat to, bo pojawiało się w Amazonie jako jeden z pierwszych rezultatów wyszukiwania frazy cycling (jaki ja jestem światowy!), było tanie :) i miało pozytywne recenzje. Zapowiadała się przyjemna lektura w czasie dojazdów do pracy.

I taka też się okazała. Obsessive... jest zbiorem 30 opowiadań o szeroko pojętej tematyce rowerowej, przy czym określenie szeroko chyba całkiem nieźle tu pasuje, bo opisywane są naprawdę (naprawdę! ;)) przeróżne zagadnienia, których częścią wspólną jest rower. I tak, można przeczytać typowe (choć pisanie już nie tak typowo, o czym dalej) relacje np. z udziału w etapie TdF dla amatorów, starcie w przełaju (na singlespeedzie), podjeździe pod Mont Ventoux, czy też przejechaniu od Land's End do John O'Groats, jak również teksty bardziej egzystencjalne, że pozwolę je sobie tak nazwać z lekkim przymrużeniem oka - o niecierpliwym oczekiwaniu na nowy sprzęt, czerpaniu prawdziwej radości z jazdy, motywacji do pójścia na rower itd.

Całość napisana jest lekkim językiem (zdarzają się nawet wygwiazdkowane wyrazy, o zgrozo!!!) i z poczuciem humoru. Nie jest to zdecydowanie rodzaj podręcznika zawierającego teoretyczne opracowania rowerowych tematów. Wręcz przeciwnie, w opowiadaniach dominuje osobisty punkt widzenia i subiektywne odczucia (wraz z opisami tego, jak żona autora patrzyła na niego z politowaniem, kiedy cieszył się z nowych rowerowych zabaweczek), Dave podszedł do tematu na luzie i może również dlatego przyjemnie się to czyta. Muszę przyznać, że bardzo często czułem się, jakbym sam pisał (albo po prostu dotyczyły mnie samego) niektóre akapity - zwłaszcza te, jak to wcześniej nazwałem - egzystencjalne. Zabawne uczucie, naprawdę - może też dlatego, że zostały  napisane w taki a nie inny sposób :)

Żeby nie zdradzać więcej, będę oryginalny i zachęcę do przeczytania, ha! Znajdzie tam coś dla siebie zarówno fan szosy, MTB, jak i rowerów w ogóle. Przyjemna lekturka na kilka jesienno-zimowych wieczorów (dokładna definicja kilka zależy od tego, kto jak szybko usypia przy czytaniu wieczorem), kiedy to człowiek zaczyna tęsknić za rowerem - ku pokrzepieniu serc ;) A skoro już przy pokrzepianiu serc jesteśmy, to teraz na warsztacie mam akurat Trylogię Sienkiewicza - tematyka co prawda nieco inna, ale na celowniku mam już kolejną rowerową pozycję :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz