08 maja 2012

Szosa 08-05-2012 (41,82 km)

Niesamowite, znalazłem dziś chwilkę na rower! :) Po wyjściu z pracy musiałem podskoczyć po drobne zakupy mieszkaniowe, co niestety trochę czasu mi zajęło, ale że pogoda była całkiem sympatyczna, a jakichś poważniejszych planów na popołudnie/wieczór nie było, to postanowiłem wyskoczyć chociaż na troszkę, nawet gdyby kilometrów miało nie być za wiele i tak też zresztą wyszło ;) [Nie ma to jak zdanie wielokrotnie złożone... ;)] Wyruszyłem dopiero o 19 i przez całą tą radochę, że wreszcie mogę sobie pokręcić trochę zaniedbałem kwestie organizacyjne. A mianowicie pojechałem w krótkich spodenkach i krótkim rękawie, z ciemnymi szkłami w okularach. Chociaż było dziś ciepło, to takie ubranie nie było najlepszym pomysłem, bo czuć było już wieczorny chłodek (13°C...), który w zestawieniu z prędkością spowodował, że za gorąco to mi nie było. No i słońce też stosunkowo szybko zaszło, więc i mogłem założyć sobie przydymione a nie przeciwsłoneczne szkiełka. Ale spieszyłem się do wyjścia no i wyszło jak wyszło ;) Dobrze chociaż, że zabrałem lampki. Ponieważ z założenia miało być dziś krótko, to również z założenia chciałem też żeby było mocniej, bo równowaga w przyrodzie musi być ;) I w sumie się udało, biorąc oczywiście pod uwagę moje obecne ochłapy jakiejkolwiek formy. Duża tarcza dziś sobie trochę popracowała. W ogóle jakoś lekko mi się jechało. Nie wiem czy to przez brak (?) wiatru, trochę mocniej nabite oponki czy coś jeszcze. Bo na pewno nie był to efekt regularnego treningu ;) Jak by nie było, trochę się zmęczyłem, ale w granicach przyzwoitości. Po powrocie wziąłem szybki prysznic i zdążyłem się jeszcze spotkać z M, więc dzień szczelnie zapełniony, a tym samym udany. W pracy ok, a poza tym rower i Narzeczona. Czego chcieć więcej? ;)

Wrócę jeszcze kolejny raz do Finish Line'a, na którego ostatnio znowu narzekałem. Powiedzmy, że częściowo zwracam honor, bo zapomniałem, że trzeba (producent sugeruje...) nałożyć drugą warstwę. Stąd może ta ostatnia głośna praca napędu, która mnie irytowała. Powiedzmy, że teraz jest ok, ale nie zmienia to faktu, że na jedno smarowanie wychodzi 2x więcej oleju niż normalnie. Wracamy więc do kwestii wydajności, która też średnio mnie satysfakcjonuje. Starczy marudzenia. Na pocieszenie dzisiejszy zachód słońca... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz