Po dniu o dużym stężeniu projekcików (chociaż rano popracowałem też troszkę nad tzw. tężyzną fizyczną ;)) naszło mnie na powrót do ulubionych jutjubowych filmików szosowych. Jest kilka takich, które zawsze miło sobie obejrzeć, zwłaszcza, gdy ma się przerwę od roweru - wtedy tęskni się za szosą jeszcze bardziej ;) W znacznym stopniu jest tak chyba za sprawą muzyki, która wg mnie jest świetnie dobrana. Osoby niekoniecznie interesujące się kolarstwem może będą trochę znudzone, ale myślę, że i tak nie zaszkodzi obejrzeć - może dojdą do wniosku, że to jednak piękny sport (uoo, ależ górnolotnie zabrzmiało - jednak taka prawda, sorry ;P)? Tak więc (tytuły, oprócz pierwszego, bardzo wyszukane, no ale ja już w tym paluchów nie maczałem):
- Magnet - reklama Nike z udziałem Armstronga (inne też polecam). Muzyka stworzona specjalnie na jej potrzeby. Tak właściwie, to po obejrzeniu właśnie tego filmiku zacząłem myśleć o kupnie szosy, no i teraz jest jak jest, heh.
- Cycling Moments - na początku pokazana jest wygrana Grega LeMonda w Tour de France 1989 (a właściwie przegrana Laurenta Fignona - historyczna, bo w klasyfikacji generalnej przegrał o 8 sekund, czyli najmniej w całej historii TdF). Potem głównie Lance i ładne widoczki ;) No i oczywiście plus za muzykę.
- Lance Armstrong Montage - zawartość - jak tytuł wskazuje. Inna sprawa, że po obejrzeniu tego filmiku dorwałem się do płytek Coldplay'a, ale o tym pewnie jeszcze kiedyś więcej napiszę ;)
- Alpe d'Huez 2001 - jedno z najbardziej znanych zwycięstw Armstronga na jednym z najbardziej znanych w kolarstwie szczytów (na górę prowadzi 21 zakrętów; 13,8 km, 7,9%). I chyba też jedno z bardziej sprytnych - przez większość wyścigu udawał ledwo żywego, dzięki czemu rywale narzucili na początku mocne tempo, przez co zabrakło im sił pod koniec wspinaczki, kiedy zaatakował Armstrong. Sam atak też przeszedł do historii za sprawą charakterystycznego spojrzenia Lance'a na swojego głównego rywala - Jana Ullricha - 01:39. Wyglądało jak rzucenie wyzwania, ale Armstrong tłumaczył potem, że chciał po prostu sprawdzić, czy ktoś zaczął go gonić. Nikt nie zaczął ;)
Wszystkich filmików szosowych na JuTjubie oczywiście nie oglądałem, ale te akurat obejrzałem i mi się spodobały, ot co... ;)
Ach, no i w dzisiejszym przed-Tour-Down-Under'owym Cancer Council Classic wygrał Matt Goss. Drugi Renshaw, trzeci McEwen. Tak więc, podwójne zwycięstwo dla HTC i niezły początek sezonu dla RadioShack. Pod koniec była kraksa, więc wyniki może trochę wypaczone (w sprincie nie brał udziału Cavendish, Greipel, Henderson i kilku innych mocnych sprinterów), no ale sport to sport ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz