Cofnę się do tegorocznej majówki, którą spędziliśmy na działce. Ale - zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią - nie o działce będzie, a o rowerze. O moim Pierwszym Rowerze Górskim! Na ten chlubny tytuł zasłużył Kross Grand Mountain kupiony podczas wakacji w 1998 r. To było coś... O ile dobrze pamiętam (a mogę pamiętać źle, bo miałem wtedy całe 11 lat ;)), rowery górskie były wówczas na polskim rynku od niedawna i było to coś o czym marzył każdy (no, prawie każdy...) chłopak. Po erze składaków i BMXów nastała era górali, które to też często pełniły funkcję najpopularniejszego (ex aequo z zegarkiem elektronicznym!) prezentu pierwszokomunijnego. Teraz nastały nieco inne czasy i na Pierwszą Komunię kupuje się ponoć ajpady, kłady i laptopy, a nie takie badziewie jak rower... Ale to już inna kwestia. Wracając do bohatera tego wpisu, najwyższy czas pokazać go światu!
W niejednej głowie zapali się pewnie czerwona lampka i pojawi się pytanie ale czy to na pewno Kross? Tak - naklejek postanowiłem się pozbyć (żebym to ja pamiętał, dlaczego...), a oryginalny przedni widelec musiał zostać wymieniony po tym jak pewnego razu wygiąłem go wjeżdżając prosto w latarnię. Do dziś zastanawiam się, jak to zrobiłem i do dziś nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Zdarza się...
Dla niewiernych Tomaszów mam jednak dowód:
Jak zwykł mawiać Robert Burneika - nie ma lipy - KROSS BICYCLE COMPANY brzmi dumnie!
Poniżej trochę więcej zdjęć. Nie ma co się rozpisywać, myślę że mówią same za siebie:
Osprzęt Shimano SIS! 6-rzędowy wolnobieg, mikroindeksowana manetka przedniej przerzutki, ciężka, stalowa rama, eleganckie zakończenie rury podsiodłowej i stylowa klamka hamulcowa (nie jakieś tam djułal kontrole...). No i cantilevery. Chociaż tak naprawdę jeden cantilever, bo tylny hamulec wymieniłem pewnego razu na jakiegoś nołnejmowego v-brake'a.
Obecne napędy mają nawet po 11 rzędów, ramy są wykonywane z włókna węglowego, tytanu, magicznych stopów aluminium, wszystko jest lżejsze i ładniejsze. Nie ma w tym w sumie nic dziwnego - kolarstwo nie jest z pewnością jedyną dziedziną, gdzie można zauważyć ogromny postęp technologiczny. Takie właśnie miałem odczucie oglądając sobie Krossa na działce - inna epoka. Jednocześnie jednak zadałem sam sobie nieco tendencyjne pytanie - czy nie czerpało się wtedy przyjemności z jazdy? Pewnie, że się czerpało (co za dialog wewnętrzny!). Przejechałem na tym rowerze jakieś 6000 kilometrów, wspomnień jest mnóstwo, uśmiechu na twarzy było jeszcze więcej. I myślę, że o to właśnie chodzi - owszem, dobry sprzęt również potrafi cieszyć, jeździ się na nim wygodniej, efektywniej, szybciej itd., ale u podstawy tego wszystkiego leży wciąż ta wielka radocha jaką daje sama jazda. Prędkość, wiatr, satysfakcja z przejechanych kilometrów i różne inne piękne zjawiska ;)
Fajnie sobie powspominać. Z czasem Kross zrobił się dla mnie nieco za mały (albo raczej ja za duży) i nastała era Authora (zapraszam na zaktualizowaną stronę Sprzęt). To już była nieco inna jazda. Inna, ale też rewelacyjna. Potem przyszedł czas na szosę. I też jest super. Rower to jest to! :)
Witaj Pawle,
OdpowiedzUsuńTwój wpis bardzo mnie zaskoczył ponieważ zdałem sobie sprawę, że w okolicach 97 roku w moim garażu wylądował taki sam rower! Ja ujeżdżałem BMX'a, potem górala komunijnego, a gdy z nich wyrosłem to jeździłem na tym właśnie rowerze i to aż do 2008 roku gdy go zajeździłem. Miewał swoje fanaberie, ale w międzyczasie wymieniłem w nim osprzęt na 8 biegowe alivio, nowe koła itp. Oj ile ta rama ważyła, oj ile razy się na niej wywróciłem, wjechałem w drzewo itd...
Piękne wspomnienia!
pozdrawiam Fizik
na-rower.blogspot.com
Heja!
OdpowiedzUsuńDokładnie, a może nawet okazalej prezentował się mój góral Grand! Okazalej bo rodzice na komunię zakupili mi go z bagażnikiem i ciężkimi metalowymi błotnikami, było też światło z przodu i z tyłu. Na takim pojechałem na swój pierwszy wyścig zajmując ostatnie miejsce.:)
Ale dokładnie takie same gripy, cantilevery, klamki i manetki. Nawet malowanie identyczne, tylko u mnie był czerwony zamiast zielonego.
Miało się taki to się jeździło, i było fajnie!
Pozdrowienia, R.
No proszę! Ilu użytkowników starego poczciwego Krossa, nie spodziewałem się tego :) Dzięki za odzew Panowie! Najfajniejsze jest w tym wszystkim to, że te rowery - nieważne ile ważyły i z czego/jak były wykonane - potrafiły cieszyć. Kto wie - może po części dzięki nim są w Internecie trzy blogi rowerowe więcej...? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Swój kupiłem w tym samym roku! Mam go do dzisiejszego dnia.
OdpowiedzUsuńFajny blog. Pozdrawiam
O proszę... Dobry rocznik! ;) Cieszę się, że blog się podoba.
OdpowiedzUsuńZapraszam i pozdrawiam :)
...nieważne ile ważyły i z czego/jak były wykonane - potrafiły cieszyć...
OdpowiedzUsuńDalej potrafią :) Mój stalowy Grand Adventure-S ma się całkiem dobrze i nadal nakręca kilometry. Rocznik 2001 :) btw, ładne było to stare logo Krossa :)
W takim razie wielki plus dla Ciebie za wierność! :) Dużo już przejechał?
OdpowiedzUsuńTak, logo miało coś w sobie, aczkolwiek wg mnie zmiana chyba wyszła im na lepsze.
Dzięki za odwiedziny, pozdrawiam!
W czwartek stuknęło mu 25 kkm.
OdpowiedzUsuńTrafiłem przypadkiem, ale chyba będę zaglądać częściej :)
No to już elegancki dystans. Życzę jeszcze co najmniej dwa razy tyle :)
OdpowiedzUsuńOstatnio niestety niewiele się działo na blogu, bo pracy mnóstwo, ale spróbuję się w miarę możliwości poprawić ;)
Taki osprzęt to ja miałem na swoim rowerze do zeszłego roku i dopiero w tym wymieniłem go na nowocześniejszy, w dodatku wyłącznie za sprawą wyciągniętego łańcucha.
OdpowiedzUsuńŁańcuch -> wolnobieg 6rz zmiana na kasetę 8rz -> piasta->przerzutka-> manetki. Zresztą ten rower od 2 lat służy mi już tylko "do lasu", bo przerzuciłem się na szosę.
A co do nieindeksowanej manetki, to jest ona "mikroindeksowana". Nieindeksowane to były te przed systemem SIS. Kiedy weszły SISy to uważałem to za fanaberie, bo w końcu jednym pewnym ruchem ręką w okolicy ramy zawsze ustawiałem taki bieg jaki chciałem... No, może czasem z jedną poprawką. A dziś - podcinane łańcuchy i bóg wie co, żeby zmiana zachodziła sama, pod obciążeniem, bez zgrzytów i błyskawicznie. Zgadzam się z Tobą, że postęp technologiczny jest niebywały.
U mnie zmiana wynikała przede wszystkim z tego, że z czasem Kross stał się dla mnie po prostu za mały... Osprzęt działa do dziś i pewnie jeszcze sporo dałby radę przejechać.
OdpowiedzUsuńMikroindeksacja - masz rację - już poprawiam, dzięki za czujność! :)
Dopadłem ostatnio książkę poświęconą rowerom od strony inżynieryjno-technicznej. Zapowiada się ciekawa lektura, mam nadzieję, że się nie zawiodę - będzie pewnie parę zdań na blogu.
Przy okazji - może to tylko moje subiektywne odczucie, ale odnoszę wrażenie, że częściej ludzie zaczynają jeździć na szosie po przygodzie z MTB niż odwrotnie... Ale może wziąłem pod uwagę zbyt małą próbę ;)
Dzięki za odwiedziny i komentarz, pozdrawiam!
wczoraj na moim 7-letnim Krossie zrobiłam 41 km, jutro jadę oglądać new bike. Trochę smutno mi pozbywać się tego roweru bo trochę razem przeżyliśmy ale co poradzić .... czas na zmiany ... i trochę lżejszy rower
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wszystkich posiadaczy Kross Mountain grand line :-)
Anka
No właśnie - niby to tylko przedmiot, a można się w jakimś tam sposób "zżyć" :) Życzę wielu radosnych kilometrów z nowym wybrankiem! ;)
OdpowiedzUsuńKross.. Może to zabrzmi śmiesznie, ale zacząłem szukać jakiegoś fajnego sprzętu do jeżdżenia i padło na Krossa. A najlepsze jest to że dokładnie dzisiaj, jak byłem na przejażdżce rowerowej zorientowałem się że mój obecny bike to wlaśnie.... Kross! Grand Mountain... nie wiedziałem bo naklejka Kross była mała i nie miałem świadomości :D pzdr
OdpowiedzUsuńKrossy są wszędzie! ;) Można spytać, na który model padł wybór tym razem?
UsuńPozdrawiam!
Pamiętam, jak dostałam go od rodziców na urodziny. Najpierw był mały sprzeciw, bo koleżanki jeździły na rolkach :) Teraz nie rozstaję się z rowerem i choć mój kross jest już na emeryturze i po kilku poprawkach to w czasie wakacji na wsi jeszcze nim jeżdżę :)
OdpowiedzUsuńOjjj chyba zauważyłem Twój komentarz ze spooorym opóźnieniem, przepraszam... ;))) U mnie właściwie identyczna sytuacja - mój kross wciąż żyje, ale jest obecnie wykorzystywany bardzo sporadycznie ;)
UsuńA mój Kross Grand Mountain City 2000 czarno niebieski do tej pory jeździ i ma się dobrze. Wymiana tylnej opony bo skrachciała, 5 szprych bo pękły i na takich kilka km zrobił, światła z dynama świecą. Z przodu oryginalna opona krossa no i ta rama 21,5 cala. Jeździ i jak na staruszka to całkiem dobrze
OdpowiedzUsuńNo i rewelacja! Niezniszczalny sprzęt... :D
UsuńJa też przeglądam rowery Kross chciałam kupić dla siebie i narzeczonego, wspólnie lubimy dłuższe wycieszki więc musi być dobry, ja przejrzałam w rankingu rowery https://poranaruch.pl/rowery-kross-opinie-ranking/ ale i tak trudno zdecydowac się :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dobry wybór... ;)
Usuń28 yr old Software Consultant Glennie Beevers, hailing from Cold Lake enjoys watching movies like Where Danger Lives and tabletop games. Took a trip to Redwood National and State Parks and drives a Ferrari 250 GT LWB California Competizione Spider. dodatkowe srodki
OdpowiedzUsuńWitam, zakupiłem właśnie rower KROS
OdpowiedzUsuńGRAND Mointain City. Osorzęt taki sam, jak na zdjęciach po wyżej. Przeleżał sporo w garaża u poprzedniego właściciela,
który zakupił go w sklepie. Co dziwne, był użyty TYLKO KILKA RAZY i został odłożony do garażu. Po wyczyszczeniu DYŻEJ warstwy kurzu i t. p. Rower jest w BARDZO DOBRYM STANIE ! Wygląda jak nowy ! Pytanie :
W jakich latach ten model KROSSA. Który zakupiłem, był sprzedawany/ produkowany ?
Odp. Pozdrawiam.
Gratuluję ciekawego znaleziska :) Niemniej jednak ciężko po samej nazwie modelu odgadnąć, który to rocznik - spróbowałbym chyba wysłać zdjęcie do Krossa - oni powinni wiedzieć najlepiej co kiedy robili ;)
UsuńŚwietny wpis!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze opisane!
OdpowiedzUsuńJeśli planujecie zakup roweru to najlepiej poszperać po sieci. W sklepach internetowych można zakupić rower bez wychodzenia z domu. Świetną opcją jest na przykład ten sklep rowerowy Lublin: https://www.metrobikes.pl/ . Uważam, że to bardzo wygodne.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńTo prawdziwie sentymentalna podróż w czasie! Twój opis Pierwszego Roweru Górskiego wywołuje u mnie uśmiech na twarzy i odrobinę nostalgii. To niesamowite, jakie wspomnienia mogą być związane z tak prostym przedmiotem jak rower.
Dokładnie tak! :)
Usuń