14 marca 2016

Zimowe rękawiczki Shimano

Od wpisu na temat ochraniaczy Shimano Tarmac minął prawie miesiąc. Pogoda wciąż jest dość niezdecydowana i tak jak na przykład dziś przez większość dnia świeciło słońce, tak wieczorem zaczął padać śnieg z deszczem. Uroki marca. Ochraniacze na buty to całkiem fajna sprawa na niższe temperatury, a tak jak stopy, dłonie również mają tendencję do szybkiego wychładzania się w trakcie jazdy. Im też warto zafundować jakąś ochronę przed zimnem. A przynajmniej spróbować... ;)

Zdaję sobie sprawę, że tytuł wpisu jest mało precyzyjny i brakuje mu nieco polotu, ale mimo wszystko wygląda chyba lepiej niż Zimowe rękawiczki Shimano ECWGLBWKS42UD3 :) A taki właśnie kod mają rękawiczki, którym poświęcony jest poniższy wpis.



Podobnie jak ze wspomnianych ochraniaczy, z rękawiczek korzystam od końcówki 2013 roku. Zaznaczę, że jeżdżę w nich na szosówce, co ma znaczenie chociażby w kwestii rozmieszczenia żelowych wkładek, widocznych na ostatnim z powyższych zdjęć. Nie ukrywam, że w przypadku szosówki jest z nich niewielki pożytek, bo kierownica wypada dokładnie między nimi (przy chwycie za klamkomanetki) :) Osobiście, nie stanowi to dla mnie jakiegoś dużego problemu, bo w cieplejszych miesiącach nie korzystam z rękawiczek w ogóle i jestem przyzwyczajony do braku dodatkowej amortyzacji, a jednocześnie dłonie mi nie drętwieją i nie mam z nimi problemów. Fajnie natomiast, że rękawiczki są tak uszyte, że przy chwycie za klamkomanetki, w miejscu ich styku z dłońmi (między kciukiem a palcem wskazującym) nie znajduje się jakiś niepożądany szew, który mógłby być przyczyną otarć. Wkładki żelowe mogą nieco uprzyjemniać jazdę w dolnym chwycie. Ewentualnie w górnym, aczkolwiek osobiście stosunkowo rzadko z niego korzystam.

To, co istotne przy okazji zimowych rękawiczek to zakres temperatur, do jazdy w których są przeznaczone. W tym przypadku nie spotkałem się z jakimś rekomendowanym przez producenta przedziałem, ale z moich doświadczeń wynika, że podobnie jak wspomniane wcześniej ochraniacze, rękawiczki spełniają swoją rolę w zakresie od około 0°C do 5°C w czasie mniej więcej dwugodzinnych jazd. Pomimo membrany, przy niższych temperaturach dłonie i tak marzną, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z silnym wiatrem wiejącym w twarz. Tak jak wspomniałem we wpisie o ochraniaczach, podczas jazdy przy -10°C na termometrze, dłonie miałem na tyle zmarznięte, że ciężko było mi obsługiwać klamkomanetki czy skutecznie hamować. Co jak co, ale może to stanowić spory problem ;) Powyżej 5°C miałem zaś wrażenie, że dłonie nieco zbyt szybko się pocą - wówczas korzystałem z innego, cieńszego modelu.

Warto wspomnieć o tym, że rękawiczki nie mają żadnego mankietu chroniącego nadgarstek przed zimnem. Są dość krótkie, więc dobrze byłoby korzystać z nich w połączeniu z kurtką posiadającą lekko przedłużone rękawy (na przykład posiadanym i uwielbianym przeze mnie softshellem Pearl Izumi Elite :)). Wnętrze rękawiczek pokryte jest miłym w dotyku materiałem. W moim przypadku, rozmiar udało się dobrać naprawdę fajnie i dłonie nie mają powodów do narzekań.

Końcówki palca wskazującego i środkowego posiadają na końcach gumowe wstawki. Zakładam, że służą one lepszej obsłudze klamkomanetek podczas jazdy w deszczu. Chcąc rozwiać ewentualne wątpliwości - nie, nie służą do obsługi wyświetlacza dotykowego ;) Jeżeli chcemy skorzystać z telefonu, musimy niestety zdjąć rękawiczkę.


Ponieważ to mój trzeci zimowy sezon z shimanowskimi rękawiczkami, można już coś powiedzieć na temat ich trwałości. Tu jest i dobrze i źle... Dobrze, bo wszystkie szwy jak dotąd mają się dobrze, materiał nie jest poprzecierany (no, nie do końca, ale o tym później) i generalnie nic się nie pruje. Gorzej natomiast przedstawia się czerwona siateczka, pokrywająca grzbiet rękawiczki:


Jak widać, zaczyna ona odchodzić sporymi kawałkami. Od momentu zrobienia zdjęcia ubyło jej jeszcze troszkę. Rękawiczki powinny być prane w ręku i tak też robię. Co prawda to tylko kwestia wizualna, ale jednak...

Niedawno pojawił się też problem z zapięciem - jego gumowa część odkleiła się od rzepa, przez co w celu zapięcia rękawiczki trzeba złapać bezpośrednio z rzep, a nie całość zapięcia. Powinno się jednak dać skleić obie części - taki mam plan ;)


Poza tymi dwoma ubytkami jest jeszcze trzeci, jednak ten jest pamiątką po wspominanej przeze mnie nie raz glebie sprzed roku i nie mam o niego żalu do Shimano ;)


Przetarcie na jednej z żelowych wkładek lewej rękawiczki. Bezpośrednio po upadku było zdecydowanie mniejsze i nie było widać bebechów. Z czasem się jednak powiększa i mam nadzieję, że za jakiś czas wkładka nie będzie widoczna w całości :)

Byłoby miło, gdyby rękawiczki przeznaczone do jazdy w zimie nieco lepiej chroniły przed naprawdę zimowymi temperaturami. Nie zmienia to faktu, że całkiem dobrze spełniają swoją rolę w okolicy 0°C. Pomijając temat odpadającej siateczki i rozklejonego zapięcia, jestem z nich całkiem zadowolony. Pewnie kilka sezonów jeszcze pożyją, a co dalej - się zobaczy :)