17 lipca 2015

Szosa 16-07-2015 (54,15 km)

Od ostatniego, sobotnio-upalnego wypadu na szosę minęły prawie dwa tygodnie, czyli o kilka dni za dużo w odniesieniu do założenia jazdy minimum raz w tygodniu ;) Ostatnio ciągle coś stawało na drodze i ciężko było wpasować się czasowo z rowerem. Wczoraj jednak nadszedł ten dzień i udało mi się wyskoczyć na krótką rundkę.


Kilometrów z założenia miało być niewiele - wyjechałem późnym popołudniem po powrocie z pracy i chciałem po prostu trochę rozruszać nogi. Obawiałem się też, że moja forma po tak długiej przerwie (a poza tym po wspomnianych kiepskich 112 kilometrach i odwadniającym wieczorze kawalerskim w ubiegły weekend) legła w gruzach. Jak się na szczęście okazało, aż takiej tragedii nie było i chociaż czułem, że nogi nieco osłabły przez ten czas, spodziewałem się (jak zwykle ;)) czegoś znacznie gorszego.

Pojechałem sobie więc skromną pętlę przez Stare Babice, Mariew, Zaborów, Pilaszków i Strzykuły. Początkowo wiatr trochę utrudniał jazdę. Nogi z czasem się jednak rozkręciły i im dalej, tym jechało mi się lepiej. Urozmaiciłem sobie jazdę kilkoma interwałami. Pogoda była całkiem przyjemna, więc kręciło się naprawdę fajnie, tym bardziej, że w drodze powrotnej lekko wiało w plecy.



W Strzykułach okazało się, że nie przejadę przez Wieruchów, bo droga jest zamknięta. Na rondzie odbiłem więc w lewo w Strzykulską/Południową, a po przejechaniu fragmentu DW580 - w Kutrzeby. Dojechałem do Sienkiewicza i dalej obyło się już bez objazdowych niespodzianek.

Pomimo początkowych obaw kręciło mi się dobrze. A przynajmniej lepiej niż się spodziewałem. Podejrzewam, że na trochę dłuższym dystansie szału by nie było, ale nie można od razu mieć wszystkiego ;) Skurcze tym razem nie atakowały, więc zawsze to kolejny pozytywny aspekt... Postaram się złapać w najbliższych dniach jeszcze trochę kilometrów, bo mam wrażenie, że nie jeździłem od bardzo dawna, chociaż tak naprawdę minęło zaledwie kilkanaście dni od ostatniej jazdy. A kolejne kilometry powinno się udać złapać jeszcze dziś :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz