Wczorajszy powrót z tygodniowego urlopu nieubłaganie zwiastuje powrót do pracy. Na szczęście jeszcze dziś mogłem cieszyć się z ostatniego wolnego dnia. A jak to bywa w takich przypadkach, postanowiłem wcisnąć w plan dnia kilka szosowych kilometrów.
Na szczęście nieco ponad tygodniowa przerwa od kręcenia nie wpłynęła jakoś tragicznie na moją jakkolwiek żałosną formę :) i nie miałem dziś na co narzekać. No, może mógłbym troszkę na wiatr wiejący w twarz w drodze powrotnej...
Pojechałem sobie do Łazów równolegle do drogi 580, a więc przez Wieruchów, Pogroszew, Pilaszków, Gawartową Wolę i Zawady. Od pewnego czasu jestem wielkim fanem :) asfaltów za Lesznem. Bardzo przyjemnie się tamtędy jedzie, aczkolwiek ze względu na to, że to w znacznym stopniu otwarte przestrzenie, wiatr może być czasem upierdliwy.
Po dotarciu do Łazów, skręciłem w 580-tkę i dalej pocisnąłem już prosto do Warszawy. Jak już wspomniałem, wiało trochę, więc jechało się zdecydowanie mniej przyjemnie niż na początku. Tak to już bywa :)
W Kampinosie wciąż można podziwiać pozostałości po drugim etapie tegorocznego Tour de Pologne - była w nim zlokalizowana pierwsza lotna premia (druga była w Starych Babicach):
Po dotarciu do Łazów, skręciłem w 580-tkę i dalej pocisnąłem już prosto do Warszawy. Jak już wspomniałem, wiało trochę, więc jechało się zdecydowanie mniej przyjemnie niż na początku. Tak to już bywa :)
W Kampinosie wciąż można podziwiać pozostałości po drugim etapie tegorocznego Tour de Pologne - była w nim zlokalizowana pierwsza lotna premia (druga była w Starych Babicach):
Mojego nazwiska co prawda nigdzie nie zauważyłem, ale jestem pewien, że to tylko kwestia czasu... ;)
Dobrze mi się dziś jechało, pogoda była świetna. Fajny koniec urlopu i rowerowy początek września.
Dobrze mi się dziś jechało, pogoda była świetna. Fajny koniec urlopu i rowerowy początek września.
O żesz w mordę, ale Ty masz łydę! Kurczę masz predyspozycję do wytopu, zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńP.S. ile kilometrów już zrobiłeś w tym roku?
Ach, dzięki! ;) Widywałem jednak potężniejsze łydy, więc nie ma, że boli i trzeba cisnąć dalej :D
UsuńZ pytaniem o kilometry wstrzeliłeś się praktycznie idealnie, bo wczoraj przekroczyłem całkowity dystans z 2013 (skromne 2540 km). W planach jest przynajmniej 3000 w 2014, a jak wyjdzie - zobaczymy.
Pozdrawiam serdecznie!