18 września 2014

Szosa 18-09-2014 (54,74 km)

Ponieważ w weekend prawdopodobnie nie będę miał okazji do jazdy, któryś już raz z kolei pozostało wprowadzenie planu awaryjnego w postaci pobudki o 4:00. W porównaniu chociażby z lipcem, teraz jest o tyle kiepsko, że o tej godzinie jest jeszcze kompletnie ciemno. No i temperatury są znacznie niższe - dziś było 8°C, więc nie było wyjścia i trzeba było założyć nogawki i wiatrówkę. Kierunek: Czosnów.

Dopóki wzdłuż drogi są latarnie, jakoś się jeszcze jedzie. Ciekawiej zaczyna się robić wtedy, kiedy latarni nagle zaczyna brakować i nie widać praktycznie nic :) Tak było np. na Radiowej:


Delikatne światło sigmy tylko w nieznacznym stopniu ratowało sytuację. Na szczęście zdarza mi się jeździć tamtędy dość często i wiedziałem przynajmniej, że nie czyhają na mnie żadne większe dziury. Radiową przejechałem w jednym kawałku, a kolejna czarna dziura wchłonęła mnie na ul. Trenów, kawałek za CH Treny. Potem latarni już raczej nie brakowało, ale mimo wszystko zdecydowanie lepiej jedzie się w dzień ;) Problemem byli też (co prawda nieliczni o tej godzinie) kierowcy, którzy nieugięcie jechali z włączonymi światłami drogowymi. Ja rozumiem, że jakiś szosowy popapraniec nie jest może normalnym zjawiskiem o tej porze, no ale mimo wszystko... ;)


Jakkolwiek jaśniej zaczęło robić się ok. 5:30. Zdecydowanie przyjemniej jedzie się, jak widać co jest naokoło ;) Jak by nie było, kręciło mi się dziś tak sobie. Miałem wrażenie, że w obie strony jechałem pod wiatr... Brakowało mi jakiejś lekkości pedałowania i chociaż co jakiś czas starałem się jechać z nieco wyższą niż zazwyczaj kadencją, to ciągle to nie było to. Czasowo jednak całkiem nieźle się wyrobiłem i w domu byłem z powrotem przed 6:30. Potem standardowo prysznic i do pracy. A w pracy uświadomiłem sobie, że skończyła mi się kawa... ;)

1 komentarz:

  1. Haha, dobre :) Zapamiętam i obiecuję, że od dziś będę stosował właściwą terminologię. Z kolei na studiach wytrwale uczyli nas, że nie ma czegoś takiego jak "dziura" - jest "otwór" :) A zresztą... Nie ma co szukać wykruszenia w całym.

    OdpowiedzUsuń