Dziś kolejne skromne pięć dyszek. Nieco lepiej niż wczoraj, ale ciągle jakoś ociężale. W sumie nie ma się co dziwić, znowu pewnie chwila minie zanim wpadnę w jakikolwiek rytm (a jak na razie zapowiada się, że w nadchodzącym tygodniu i w najbliższy weekend raczej nie będzie okazji do jazdy ;)). Dzisiaj jeszcze goręcej niż wczoraj - ponad 30°C. Na szczęście temperatura sukcesywnie spadała, bo wyjechałem po 18, więc ostatecznie dało się jakoś przeżyć. Miałem zawrócić sobie w Zaborowie, ale jakoś mnie poniosło i dokręciłem do Leszna. Nie zrobiłem dziś żadnej słodkiej fotki na trasie, przez co dzisiejszy wpis jest jeszcze bardziej nudny niż to zazwyczaj bywa ;) Tym radosnym akcentem chyba trzeba zakończyć, bo wyczuwam dziś jakiś deficyt weny do pisania. Bywa, przepraszam... ;)
Ważne, że zachowujesz wenę do jeżdżenia! :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Święte słowa! ;)
OdpowiedzUsuń