16 czerwca 2011

Szosa 16-06-2011 (71)

Po powrocie do domu obiad i szybka decyzja - rowerek! Trzeba w końcu dać głowie trochę wytchnienia, a nogom pozwolić się zmęczyć - musi przecież być równowaga ;) Miałem sobie przejechać jakieś 50 - 60 km, ale że pojechałem bez żadnej konkretnej trasy w głowie, to wyszło ostatecznie te 71 km. Pomknąłem sobie przez Laski, Izabelin, Mariew, Borzęcin Duży i wróciłem drogą 580 z odbiciem na Lipków i z powrotem na 580. Dziś przeważnie mała tarcza z przodu, bo nie chciałem się jakoś wyjątkowo katować po przerwie. Nie wiem, czy i tak kolankom się trochę nie dostało i wieczorem nie będę żałował. Może nie. Całkiem lekko się jechało i ostatecznie średnia wyszła trochę ponad 30 km/h razem z wyjazdem i powrotem przez miasto. Ale olać średnią ;) Myślałem, że będzie mi się gorzej jechało. Duszno tylko strasznie. Powietrze stało w miejscu, jakieś takie ciężkie i wilgotne... Po drodze miniętych 3 szosowców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz