14 lipca 2014

Szosa 13-07-2014 (65,55 km)

Tym razem samotne kilkadziesiąt kilometrów po znanych i lubianych asfaltach. To, co zapamiętam z wczorajszej jazdy to - poza ładną pogodą - wiatr. Właściwie, to Wiatr przez wielkie W, bo wiało naprawdę okrutnie. Na szczęście dla mnie - z zachodu, a w tamtą stronę jechałem właśnie na zachód. Dlatego też, przez pierwszą połowę całej trasy myślałem tylko o tym, o ile przyjemniej będzie się jechało z powrotem ;)

Jak by jednak nie było, na nogi nie mogłem w sumie jakoś bardzo narzekać - mimo tego, że wiało w twarz, udawało mi się utrzymywać okolice 30 km/h. Do prędkości światła jeszcze więc trochę brakuje, ale chociażby dla tych wczorajszych 30 km/h pod wiatr warto było trochę pocierpieć tydzień temu.

Dojechałem do Czarnowa, gdzie uwieczniłem dwa tandetne widoczki i zawróciłem.



Zgodnie z przewidywaniami, wracając jechało się zdecydowanie lepiej. Właściwie przez znaczną część drogi powrotnej udawało mi się trzymać 35 - 40 km/h. Nogi całkiem fajnie się spisały i dawały radę do końca, więc i (pomimo wiatru przeszkadzającego w tamtą stronę) cały wypad zaliczam do udanych.

Minąłem wczoraj sporo szosowców - nie liczyłem dokładnie, ale kilkunastu na pewno. Koło Zaborowa mignął mi chyba pan Tadzio, a koło Starych Babic pomachaliśmy sobie z Jankiem, który akurat ruszał (i którego początkowo nie poznałem z racji innego niż zwykle stroju). Pozdrawiam! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz