07 października 2012

Szosa 07-10-2012 (53,62 km)

Co jak co, ale naprawdę nie spodziewałem się, że dziś też uda mi się wyjść na rower... Jednak się udało i rano - ponieważ sytuacja za oknem wyglądała nawet akceptowalnie - po zjedzeniu miseczki muesli z jogurtem, wyruszyłem w standardowym kierunku. Szybko doszedłem do wniosku, że jednak wczoraj była zdecydowanie lepsza pogoda - na samym początku wręcz zmarzłem, bo było tylko 11°C. Wczoraj miałem długi rękaw i krótkie nogawki, dziś już natomiast wyruszyłem w pełnym rynsztunku jesiennym i chyba dobrze zrobiłem. Tak więc, w tym roku za często w krótkich spodenkach i koszulce nie pojeździłem... ;) W ogóle zauważyłem, że tak naprawdę częściej jeżdżę na rowerze w okresie jesienno-zimowym niż wiosenno-letnim i z takimi warunkami/pogodą kojarzy mi się jazda. Coś w tym chyba naprawdę jest, ale nawet lubię taką pogodę, zapach mokrych liści, dymu z kominów, który czuć w okolicznych wioseczkach itp. Nie lubię za to błotka, które potrafi skuteczne ubabrać rowerek ;) A z takim miałem dziś przez chwilę do czynienia, bo znowu skusiło mnie żeby przejechać przez Trakt Królewski. Co prawda początkowy (jadąc od strony Lipkowa) odcinek już załatali, jednak dalsza część wciąż woła o szosową pomstę do nieba ;) tym bardziej, że w nocy chyba popadało.


Jechać się tym nie dało, więc czym prędzej odbiłem do drogę 580, a potem już dalej przez Mariew i nawrotka na rondzie w Zaborowie. W sklepie w Mariewie zasmuciła mnie pani sprzedawczyni (dobrze jednak, że niektóre sklepy są czynne w niedzielę ;)) oznajmiając, że bananów brak, przez co musiałem zadowolić się dwoma Snickersami, ale lepsze to niż nic, bo wystarczająco dużo razy zdarzało mi się już wracać z pustym brzuchem. Podobnie jak wczoraj, dziś też wyszła na jaw bolesna prawda o zerowej formie. Pod koniec, nogi średnio dawały radę i na chwilę obecną nie wiem, jak wcześniej przejeżdżałem z wyższą prędkością dystanse ponad 2x dłuższe ;) Moje szanowne cztery litery również odczuły 3,5 miesięczną przerwę od spotkań z siodełkiem i w czasie jazdy wyraźnie domagały się przerwy ;) Jakoś się dotoczyłem do domu i znowu jestem zadowolony z kolejnych kilometrów (kto wie, może do końca roku dobiję do 1,5 tys. km...? :D), chociaż niekoniecznie z ich przebiegu. No ale jak to mówią - jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma ;) Po drodze znowu minąłem 3 szosowców, a co więcej - jakiś rajd rowerowy, na który pierwszy raz natknąłem się w Borzęcinie Dużym, a potem jak jechałem w drugą stronę - w okolicach Mariewa. Pełen profesjonalizm, odblaskowe kamizelki, eskorta Policji, karetka... :)

Teraz pewnie tydzień przerwy od roweru i może w weekend znowu wpadnie kilka kilometrów? Chyba, że spadnie śnieg... :D

PS. O, przejechałem dziś dokładnie 3 km więcej niż wczoraj - cóż za perfekcja ;)

4 komentarze:

  1. co jak co, ale widzę, że szacun do władzy jest ;) Policja z wielkiej litery napisane ;P

    tt

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w tym sezonie raz jechałem Traktem i dałem sobie spokój, omijam 580, a szkoda, bo tam spory ruch, albo jadę przez Pilaszków Pogroszew Kaputy, czyli drugą stroną warszawskiej, ale tam gorsze asfalty, chociaż gdzie niegdzie położyli nowe pobocze. Ostatnio jak jeździłem to widziałem, że też kombinują coś w Mariewie w stronę jednostki wojskowej, mam nadzieję, że nie zrobią takiej masakry jak na Trakcie.

    Oby w sb i nd było ładnie to i ja wyskoczę na szosę, już krótsze dystanse, spokojniej czyli roztrenowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Podziwiam fanatyków rowerowych i popieram. Napatrzyłem się w tym roku w Amsterdamie co znaczy rower. Tam rower JEST NAJWAŻNIEJSZY!
    U mnie na blogu możesz zobaczyć fotki z Amsterdamu. Serdecznie zapraszam ZAROWEROWANY na amen Kolego:)\
    Pozdrawiam serdecznie pieszo!

    OdpowiedzUsuń
  4. @tt:

    A jakże! Szacunek musi być! :D


    @Anonimowy:

    Ja Trakt też będę na razie omijał, bo jechać się tam nie da, ew. wskoczę tylko na ten początkowy kawałek i będę wracał na 580. Ta z kolei jest nieco monotonna, a i tak jak piszesz, samochodów trochę jest. I tak jak piszesz - po drugiej stronie 580 asfalty są raczej słabe, chociaż jeśli dobrze pamiętam, jest tam jeden krótki, gładziutki odcinek (w okolicach Umiastowa?). Ze względu na nawierzchnię właśnie rzadko odwiedzam tamtą stronę. Na Spacerowej (tej prowadzącej do jednostki/Mariewa) chyba nic groźnego nie będzie - jechałem tamtędy wczoraj i już to łatali, chociaż żeby to pięknie wyglądało to nie powiem. Może jeszcze będą coś poprawiać... Ponoć w sobotę i niedzielę ma padać :/ Dla mnie może to i "lepiej", bo prawdopodobnie będę miał inne zajęcia. Dlatego tym bardziej cieszę się, że wczoraj wyskoczyłem, od razu człowiek się lepiej czuje.


    @vojtek:

    Chętnie znowu wpadnę na Twojego bloga. Pamiętam, że miło mi się czytało Twoje opowieści :) Muszę tylko wyskrobać trochę czasu :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń