Pamiętam, jak jeszcze podczas studiów przeglądałem sobie Forum Szosowe i czytałem, jak to niektórzy wzięli urlop w środku tygodnia i poszli na szosę. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby mieć taką pracę, w której będzie można sobie ot tak wziąć urlop. Co prawda moja może nie do końca pozwala na branie co chwilę urlopu, ale ponieważ na razie jestem na bieżąco z zadaniami, dziś postanowiłem właśnie wziąć sobie dzień wolnego. A ponieważ nie padało, musiało się to skończyć pójściem na szoskę :) Jest już naprawdę jesiennie... Co prawda było jakieś 11°C jak ostatnio, jednak wyjątkowo silny i chłodny wiatr pogarszał sprawę - nie tylko jeśli chodzi o temperaturę, ale i skuteczne spowalnianie w trakcie jazdy (bo - żeby było weselej - wiał mi przeważnie w twarz :)). Dodatkowo, sytuacja na niebie również nie dodawała otuchy, słońce co chwilę próbowało się przebijać przez gęste, ciemne chmury i chociaż czasem się to udawało, to przez większość czasu było ponuro. Od razu po wyjściu z domu ujrzałem zastępy groźnych chmurek, jednak założyłem, że nie będzie padać i pojechałem przed siebie ;)
Konkretnej trasy nie miałem w planach, jednak skierowałem się w stronę Mariewa, czyli praktycznie standardowo. Rano zjadłem sobie makaron, a na drogę wziąłem banana, więc jakiś tam zapas energii był. W okolicach Lipkowa pogoda wciąż nie mogła się zdecydować i świeciło słońce, a kawałek dalej były już kolejne ciemne chmury:
Chcąc się trochę schronić przed wiatrem, odbijałem co jakiś czas z drogi 580. Na Trakcie Królewskim o dziwo trwały jakieś roboty - zobaczymy co i kiedy z tego wyjdzie, bo na razie jest chaos. Poza tym, łatali dziś wcześniej wycięte dziury na ul. Spacerowej prowadzącej do Mariewa.
Dziś już znacznie lepiej. Pod koniec, nogi były zmęczone, ale nie bez sił i o to chodzi :) Przejechałem dziś te 10 km więcej niż ostatnio, a zajęło mi to praktycznie tyle samo czasu. Na koniec przejechałem sobie jeszcze Radiową do Klaudyna, bo energii trochę jeszcze zostało, a lubię tamten odcinek. Trochę dziś zmarzłem, zwłaszcza odczuły to stopy i dłonie. Po prysznicu najchętniej wskoczyłbym do łóżka chwilę się przespać, ale były inne rzeczy do zrobienia ;) Popołudniu padało, więc tym fajniej, że wyskoczyłem rano. Dzień wolny spędzony pozytywnie :) Rowerek w weekend stoi pod znakiem zapytania, ale zobaczymy...
PS. Hm, wygląda jakbym zamienił liczby przed i po przecinku w stosunku do wczorajszego dystansu - to z pewnością przez obecny układ gwiazd... ;)
Dziś już znacznie lepiej. Pod koniec, nogi były zmęczone, ale nie bez sił i o to chodzi :) Przejechałem dziś te 10 km więcej niż ostatnio, a zajęło mi to praktycznie tyle samo czasu. Na koniec przejechałem sobie jeszcze Radiową do Klaudyna, bo energii trochę jeszcze zostało, a lubię tamten odcinek. Trochę dziś zmarzłem, zwłaszcza odczuły to stopy i dłonie. Po prysznicu najchętniej wskoczyłbym do łóżka chwilę się przespać, ale były inne rzeczy do zrobienia ;) Popołudniu padało, więc tym fajniej, że wyskoczyłem rano. Dzień wolny spędzony pozytywnie :) Rowerek w weekend stoi pod znakiem zapytania, ale zobaczymy...
PS. Hm, wygląda jakbym zamienił liczby przed i po przecinku w stosunku do wczorajszego dystansu - to z pewnością przez obecny układ gwiazd... ;)
chcesz dobrą trasę? zapraszam do Słupska na któryś weekend ;P
OdpowiedzUsuńtt
Jakbym się pojawił u Was w Słupsku, to pewnie trasa byłaby stąd http://blog.cropp.com/wp-content/uploads/2011/08/zimna-w%C3%B3dka.jpg dotąd http://4.bp.blogspot.com/-HPKXkhu8qmA/UACkQ6ZjfGI/AAAAAAAAAkU/4GMolh1f42Y/s1600/zgon.jpg :D
OdpowiedzUsuń