Była zapowiedź zmian, jest i zmiana. A ma ona na imię Natalka :) Nasza córeczka postanowiła przyjść na świat ponad dwa miesiące przed planowanym terminem porodu, czym zaskoczyła nas niczym Cavendish wyskakujący zza pleców rywali na kilkadziesiąt metrów przed kreską. Mieszkanie w remoncie, wyprawka skompletowana w okolicach 20%, zaskoczenie, nerwy, zmęczenie, ale i wielka radość. Malutka ważyła 1300 g przy 37 cm długości.
Pomimo kilku małych przeszkód na początku, z czasem jednak coraz lepiej sobie radziła i po kilku tygodniach mogła opuścić inkubator, a kilka dni temu szpital w ogóle.
Nie przesadzę chyba, jeśli napiszę, że był to jeden z najintensywniejszych okresów w życiu. Przez ten czas spałem po dwie, trzy godziny na dobę, na którą składały się tak naprawdę tylko praca, wizyty w szpitalu i kończenie remontu. W międzyczasie schudłem 4 kg. Mam wrażenie, że przez ostatnie tygodnie wydarzyło się tyle, że emocji z nimi związanych starczyłoby na ładne parę miesięcy normalnego życia. O rowerze nie było czasu nawet pomyśleć, w związku z czym suma kilometrów przejechanych w tym roku wynosi jak dotąd okrągłe 0 :) Wszystko to schodzi jednak na dalszy plan, kiedy w domu widzi się taki obrazki:
Powolutku przyzwyczajamy się chyba do nowej rzeczywistości, która to dzieli dobę na trzygodzinne (a i czasem krótsze) odcinki między kolejnym przewijaniem, karmieniem i wyparzaniem buteleczek oraz reszty gratów. Żona bardzo dzielnie znosi rozmaite trudności, za co należy się jej żółta koszulka w klasyfikacji wyścigu zwanego macierzyństwem (co za wysublimowana metafora!) :)
Do mojego powrotu na szosę zapewne jeszcze trochę czasu upłynie, ale może niedługo uda się zacząć jakkolwiek zbierać rowerowe kilometry. Poczyniłem w tym temacie już pewne kroki, więc istnieje szansa (chociaż wolę nie być zbytnim optymistą ;)), że wkrótce pojawią się kolejne wpisy, tym razem już nieco bardziej rowerowe. A tymczasem zbliża się pora karmienia... :)
Do mojego powrotu na szosę zapewne jeszcze trochę czasu upłynie, ale może niedługo uda się zacząć jakkolwiek zbierać rowerowe kilometry. Poczyniłem w tym temacie już pewne kroki, więc istnieje szansa (chociaż wolę nie być zbytnim optymistą ;)), że wkrótce pojawią się kolejne wpisy, tym razem już nieco bardziej rowerowe. A tymczasem zbliża się pora karmienia... :)
Gratulacje Pawle.
OdpowiedzUsuńNiech Natalka rośnie zdrowo.
Dzięki Kuba!
UsuńPiękne Kurczątko :) Na zdjęciach wygląda na niezwykle grzeczne i nieangażujące dzieciątko ;)
OdpowiedzUsuńNie ufaj zdjęciom w internecie! :D A tak poważnie to jest okej. Ma oczywiście swoje lepsze i gorsze dni, ale nie możemy narzekać :)
UsuńTo już wiem czemu ostatnio nie jeździłeś. Wielkie, serdeczne gratulacje i zdrowia dla Natalki i całej rodziny :-)
OdpowiedzUsuńTak jest, dokładnie z tego powodu - liczę na rozgrzeszenie :)
UsuńBardzo dziękujemy!
Serdeczne gratulacje! Dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego dla Was wszystkich :-)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie Panie Darku i przy okazji wszystkiego naj na Święta i nie tylko! :)
UsuńGratulacje!!!
OdpowiedzUsuńMiła niespodzianka przyszła wcześniej, spójrz na to tak:
O dwa miesiące wcześniej wsiądziesz na rower :D
Wszystkiego dobrego dla Rodziców i Córki
GreQ
Dziękujemy! Piątka za takie spojrzenie na sprawę :D
UsuńGratulacje! Dużo zdrówka dla maluszka!
OdpowiedzUsuńMaluszek i rodzice dziękują ;)
UsuńAleż przepiękne maleństwo! Gratuluje i mam nadzieje, że jesteście szczęśliwą rodzinką :D
OdpowiedzUsuńDzięki, staramy się ;)
Usuń