15 lutego 2015

Jak na złość...

Sobotni poranek, bezchmurne niebo, na termometrze 8°C. Pierwszy raz od ładnych kilku tygodni albo wręcz miesięcy, pogoda iście wiosenna. W planach rower. Jak to jednak z planami bywa - czasem trzeba je zmienić. Pobudka - ból głowy, gorączka, nos zapchany i beznadziejne samopoczucie. Słowem - tragedia. O rowerze muszę niestety zapomnieć. A szkoda, bo jak dotąd, w tym roku przejechałem... całe 50 km. Do tego kilka (dosłownie) sesji na trenażerze, a nogi chętnie znowu pokręciłyby na asfalcie. Dziś też było ładnie, ale ciągle nie czuję się najlepiej, a trzeba jeszcze przeżyć tydzień w pracy. Choróbsko dopadło mnie drugi raz w tym roku, co jak na razie daje beznadziejny początek sezonu. Wszystko wskazuje na to, że w lutym tabelka z kilometrami wskaże żałosne 0. Co prawda lutego została jeszcze połowa, ale nic nie wskazuje na to żebym w nadchodzącym tygodniu miał kiedy iść na rower, a z kolei w przyszłym wyjeżdżam nierowerowo. W kolejce czeka też od dłuższego czasu kilka zaległych wpisów, a ciągle nie ma czasu żeby do nich usiąść. Mam nadzieję, że kolejne miesiące będą nieco bardziej obfitowały w kilometry, bo jak na razie, najlepszym podsumowaniem moich dotychczasowych, rowerowych dwóch miesięcy jest...

6 komentarzy:

  1. Żeby Ci nie było przykro to ja też od kilku dni siedzę w domu z powodu "awarii" prawej kostki. Po spacerze spuchła i nie bardzo wiem od czego. Powoli wraca do normy, ale pewnie jeszcze trochę potrwa zanim znowu wyruszę się "poszwendać".

    PS. Rysunek extra (czy to Twoje dzieło?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie - teraz jest mi jeszcze bardziej przykro, takie "niespodzianki" są strasznie irytujące. Może to po prostu jakieś przeciążenie? Jak by nie patrzeć, nie każdy "przespacerowuje" kilkaset kilometrów w ciągu miesiąca... ;)

      Rysunek nie jest moim dziełem - to "klasyka Internetu" ;)

      Pozdrawiam i trzymam kciuki za kostkę!

      Usuń
  2. Szczerze współczuję. Pogoda rzeczywiście niesamowita jak na luty. Ale może wykorzystasz "pulę pecha" na początku roku i później będzie z górki. Tak przy okazji - ja miałem w ten weekend okazję pierwszej jazdy na swojej nowej, pierwszej szosie :-) Teraz kompletuję akcesoria i wciąż czekam na obiecany wpis o nowym liczniku ;-) Ale to pewnie jak się wykurujesz - Zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, mam zamiar jak najszybciej pozbyć się tej zarazy. Myślałem, że "pulę pecha" wykorzystałem chorując w styczniu, ale jak widać coś w niej jeszcze zostało... ;)

      O, pierwsza szosa, super! :) Mogę zapytać, na który model padło i jak wrażenia?

      O wpisie pamiętam (to właśnie jeden z tych "oczekujących") i przepraszam, że trochę się z tym opóźniam, ale chciałem zaliczyć przynajmniej jeszcze jeden wypad żeby zweryfikować swoje pierwsze wrażenia, a i brakuje mi jednego czy dwóch zdjęć. Postaram się wrzucić całość jak najszybciej.

      Pozdrawiam i życzę wielu przyjemnych szosowych kilometrów :)

      Usuń
    2. zięki za odpowiedź :-) Szosa to Trek Emonda S5 i jak dla mnie kosmos :-) Wrażenia super, banan na twarzy jakie to sztywne i jak lekko przyspiesza. Jedyne zastrzeżenia to nie wiem czy się polubię z siodełkiem (ból w pachwinach) czy to może kwestia przyzwyczajenia no i żal, że forma jeszcze zimuje :-) Mam nadzieję, że ze zdrowiem już u Ciebie nieco lepiej, szczególnie, że weekend zapowiada się ładny. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. No no, całkiem konkretna maszyna jak na początek! :) Mam nadzieję, że będzie sprawiał jeszcze większą radochę i uda Ci się znaleźć jakieś rozwiązanie siodełkowego problemu. Jeśli Twoja forma jeszcze zimuje, to pociesz się tym, że moja będzie musiała zostać wygrzebana z jakiegoś rowerowego lodowca ;) Na szczęście zdrowie już lepiej, obecnie jestem na urlopie, a od marca zamierzam zacząć w końcu wykręcać jakieś kilometry, bo zaraz się obudzę i nagle się okaże, że mamy grudzień ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń