15 maja 2014

Schwalbe Durano S - stan po 7000 km

Ostatnio niestety zupełnie mi nie po drodze z rowerem. Nie brakuje oczywiście chęci do jazdy, ale przede wszystkim paru wolnych godzin i dobrej pogody. Od pewnego czasu nosiłem się jednak z zamiarem napisania kilku słów o Schwalbe Durano S - oponach, które katuję na szosie od marca 2011 r..

Przebieg ok. 7000 km przez trzy lata to oczywiście niewiele jak na szosę, bo niektórzy robią tyle (albo x razy tyle) w ciągu jednego sezonu, ale o tym jak jest z moim czasem na jazdę już parę razy pisałem, więc nie ma co do tego wracać ;) Mocniej dociskana w czasie jazdy tylna opona stała się już jakiś czas temu zupełnie gładka (początkowo miała lekko chropowatą powierzchnię), więc na początku tego roku (kiedy opony miały przejechane jakieś 6500 km) postanowiłem założyć ją na przednie koło, zaś oponę, która dotąd była z przodu dać na tył żeby nieco wyrównać zużycie i choć trochę przedłużyć ich żywot. To, jak wyglądały opony po 7000 km (obecnie mają jeszcze te kilkaset więcej) przedstawiają poniższe zdjęcia - na górze mamy oponę, która wcześniej była z tyłu i obecnie powędrowała na przód, a na dole tą, która najpierw była z przodu, a teraz jest z tyłu:



Różnicę widać przede wszystkim w ilości drobnych pęknięć na głównej powierzchni tocznej opony na zdjęciu z prawej strony (przód > tył). Boczne powierzchnie właściwie nie są zużyte, no ale to akurat jakoś bardzo nie dziwi ;)

Powierzchnia toczna to jednak nie wszystko. Na ściankach bocznych widać niestety trochę więcej oznak zużycia - ponieważ zdjęcia wyrażają więcej niż tysiąc słów, kilka przykładów poniżej ;)





Miejscami nie wygląda to może za ciekawie, ale wg mnie jeszcze trochę pożyją. Powoli jednak przymierzam się do zmiany. Chociaż zmiana to chyba nie do końca dobre określenie, bo przyznam szczerze, że z Durano S jestem całkiem zadowolony i nie wiem czy nie zdecydowałbym się na nie po raz drugi. Swoje już przejechały, przez te 7000 km nie złapałem ani jednego kapcia, a zdarzało mi się jeździć nie tylko po krystalicznie czystych asfaltach ;) W tym przypadku chyba faktycznie magiczna wkładka antyprzebiciowa (o jeszcze bardziej magicznej nazwie RaceGuard) się sprawdza i nie jest to tylko marketingowy bełkot - jak dotąd spełniała swoje zadanie w 100%. Do przedniej opony wbijałem 8 bar, do tylnej 8,5 bar.

Warto jeszcze chyba wspomnieć, że jadąc w mokrych warunkach nie czułem się wyjątkowo pewnie (zdarzało mi się wpaść w lekki poślizg nawet przy - chyba nie aż tak mocnym - hamowaniu), ale może to kwestia mojej żałosnej techniki :) Niestety nie mam też zbyt dużego porównania z innymi modelami. Być może nieco lepiej spisywałyby się opony z jakimikolwiek rowkami odprowadzającymi wodę... Aż tak często jednak nie jeździłem w/po deszczu żeby miało to dla mnie kluczowe znaczenie.

Podsumowując, z Durano S jestem zadowolony i niewykluczone, że będę starał się zdobyć nowy komplet. Na razie jednak będę mimo wszystko starał się zdobyć raczej jakieś kilometry, bo od ostatniego wypadu na szosę minął już ponad tydzień i czuję jak nogi coraz bardziej tęsknią za wysiłkiem... ;)



AKTUALIZACJA Z 25-08-2014: SCOTT - NOWA KIEROWNICA, OWIJKA I OPONY

5 komentarzy:

  1. Zdjęcie nr 3 - czyżby ktoś tu jeździł czasami na zbyt niskim ciśnieniu? ;) Tego typu pęknięcia zwykle świadczą o niedopompowaniu opony. Być może zdarzało Ci się czasem zapomnieć skontrolować ciśnienie przed wyjazdem?

    Odstające nitki to niestety norma, i to nie tylko u Schwalbe - Continental też ma z tym ogromny problem. A tymczasem, o dziwo chińskie CST trzymają się idealnie! :D


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę chyba ze dwie sytuacje, kiedy rower stał dłuższą chwilę ze zbyt małą ilością powietrza w oponach i, tak jak piszesz, prawdopodobnie przez zbyt niskie ciśnienie powstały wówczas pęknięcia. Dzięki za zwrócenie na to uwagi - może to w pewnym stopniu usprawiedliwić same opony i zrzucić winę na mnie ;) A przed wyjazdem sprawdzam zawsze! :)

      Chińczycy widać opanowali do perfekcji sztukę eliminacji odstających nitek w oponach, czego nie można niestety powiedzieć o ciuchach, którymi zasypali sporą część świata :D

      Również pozdrawiam Szanownego Kolegę! ;)

      Usuń
  2. Opony również z czasem tracą swoje właściwości. Masz je trzy lata, a nie wiadomo ile przeleżały w magazynach i sklepie.

    Ja swoje Kojaki musiałem wymienić, bo dosłownie się pościerały i zacząłem łapać kapcie jeden za drugim. A w sumie mega wiele na nich nie przejechałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że czas też robi swoje i jak wspomniałeś, nie wiadomo ile opony na mnie "czekały". Tak jak napisałem, mam nadzieję, że jeszcze trochę kilometrów na nich zrobię, a co dalej - zobaczymy... :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. To można nazwać prawdziwymi oponami, niektóre wysiadają po pierwszym sezonie użytkowania, ale to w końcu podróbki z azjatyckich krajów.

    OdpowiedzUsuń